Oneshot
Katara była uwięziona w katakumbach pod Ba Sing Se. Jak wiecie, nie była tam sama. Musiala znosić towarzystwo swojego największego wroga- Zuko. Cały czas na niego krzyczała i go obrażała. Jednak chłopaka to nie ruszało.
-Czy wiesz,że jesteś okropnym człowiekiem?! Bez przerwy nas śledzisz i próbujesz porwać Aanga! Miliony ludzi ginie podczas tego głupiego konfliktu z Narodem Ognia!-tu spojrzała na nastolatka. Jeszcze bardziej odwrócił się w drugą stronę.-Co cię to obchodzi...Jesteś synem Władcy Ognia...Sianie wojen i przemocy masz we krwi!
-Nie masz pojęcia o czym mówisz!-odezwał się w końcu.
-Czyżby?!-podparła ramiona pod boki.-Nie masz pojęcia co straciłam przez tę wojnę! Ja osobiście!-wskazała na siebie,po czym ukucnęła i zaszlochała.-Naród Ognia odebrał mi moją matkę!
Zuko gwałtownie się odwrócił. Jego źrenice były rozszerzone. Słysząc płacz dziewczyny naprawdę robiło mu się jej żal. W dodatku spotkał się z podobnym nieszczęściem...
-Przepraszam cię...-mruknął.-To akurat nas łączy...
Teraz to Katara nie dowierzała własnym uszom. Jej największy i najokrutniejszy wróg w tej chwili sprawiał wrażenie czującej istoty ludzkiej. Wstała,podeszła trochę bliżej księcia i wyciągnęła do niego rękę.
-Wybacz...-pomogła mu wstać.-Nie wiedziałam...A co z twoim ojcem...?
Chłopak spojrzał na swoją dłoń. Dotknął nią swojej twarzy...
-Chcąc pokazać jak bardzo mnie kocha,wypalił znak na mojej twarzy...
-Jeszcze raz przepraszam...-wyjąkała.-Chcę ci wynagrodzić moje złe zachowanie-spojrzała na chłopaka.-Mogę ci pomóc.
-Nikt mi nie może pomóc-odwrócił się po chwili zastanowienia.
-Mogę cię uzdrowić...-nieśmiała przejechała dłonią po swojej głowie.
Zuko coś zakuło w sercu. "Czy to możliwe,że mogę się pozbyć mojego piętna?! No nie!!!"
-To blizna. Nie uzdrowisz jej...-rzekł po chwili.
Brunetka miała zawieszoną na szyi małą buteleczkę. Odpięła ją i pokazała magowi ognia.
-To woda z oazy z północnego plemienia wody. Ma lecznicze właściwości...-zbliżyła się do chłopaka.
Zamknął oczy. Jej dłoń spoczęła na jego twarzy. Zaczerpnęła wody i starała się zrobić wszystko,by blizna zniknęła. Niestety bezskutecznie.
-Przykro mi-powiedziała po jakimś czasie.-Nie umiem cię od niej uwolnić.
-Nic nie szkodzi-spuścił głowę.-A...jak się nazywasz?
-Na imię mi Katara-położyła rękę na dekolcie.-Zuko,tak?
-Zgadza się...-chłopak słuchał ją jednym uchem.
Był zapatrzony w błękitne oczy czternastoletniej brunetki. Wyglądały jak ocean,w którym chłopak mógłby się topić bez końca. Delikatny uśmiech na jej twarzy dodawał jej uroku.
-Zuko...?-zapytała widząc,że Zuko odpłynął.
Zuko mimowolnie się uśmiechnął. Zrobił to pierwszy raz od czasu pojedynku z ojcem.Zaczynał tracić kontrolę nad swoim ciałem. Zupełnie przypadkiem Katara znalazła się w jego ramionach. Żadne z nich nie wiedziało jak i kiedy jego usta skleiły się z jej wargami. Chłopak zamknął oczy. Katara wręcz przeciwnie. odskoczyła od niego z szeroko otwartymi oczami. Jej oddech przyśpieszył. Na jej twarzy pojawił się rumieniec.
-Co ty sobie wyobrażasz?!
-J-ja...-wyjąkał.
Nagle ściana runęła. W tym co z niej zostało, stali Aang i Iroh.
-Aang!-zawołała Katara.
Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha. Brunetka nie wahała się ani chwili-szybko pobiegła w jego stronę i rzuciła mu się w ramiona. Głaskał ją po plecach. Jednym okiem patrzył na jej włosy,a drugim bacznie patrzył w stronę młodego księcia.
-Zuko!-zawołał stryj i go przytulił.-Tak strasznie się martwiłem!
dwa lodowe spojrzenia się spotkały.Zuko i Aang byli gotowi skoczyć sobie do gardeł.
-To Awatar!-warknął nastoletni mag ognia wyrywając się w stronę Awatara.
-Zuko!-zatrzymał go krewny.-Zostaw go!
Chłopak wbił mordercze spojrzenie w łysego mnicha. Katara dopiero teraz odkleiła się od Aanga. Pociągnęła go za rękę i skierowała się w stronę wyjścia. Jeszcze raz spojrzała w stronę Zuko. On także nie spuszczał jej z oka. Spuściła głowę i zniknęła za ściana jaskini.
-Pięknie razem wyglądają-uśmiechnął się stryj.
-Skoro tak uważasz...-prychnął bratanek staruszka.