piątek, 13 listopada 2015

Makorra - "Dozgonna przyjaźń". Czy aby na pewno? [SUROWA WERSJA]

-Zobacz-powiedział Mako, chwycił moją dłoń i przyłożył ją sobie do policzka.- Czujesz,jaki ciepły?
   Trudno mi było jednak skoncentrować się na temperaturze,bo właśnie po raz pierwszy ja,Korra, dotykałam jego twarzy. Było to coś,o czym marzyłam odkąd go poznałam.
-Nie ruszaj się-szepnęłm.
  Mako umiał znieruchomieć jak nikt inny. W okamgnieniu zmienił się w marmurowy posąg.
   Pogładziłam go po policzku,przejechałam opuszkiem palca po powiece. Zbadałam kształt idealnie zbudowanego nosa,a potem ust. Warki Mako rozwarły się pod moim dotykiem i poczułam na skórze dłoni jego ciepły oddech. Zapragnęłam przysunąć się bliżej,aby napawać się jego słodką wonią, więc pamiętając,że przysięgliśmy sobie,że będziemy się tylko przyjaźnić, cofnęłam się,żeby nie kusić losu.
  Otworzył oczy.
-Żałuję-powiedziałam cicho- Żałuję,że nie możesz poczuć tego,co ja czuję. Tej złożoności targających mną emocji,tego zamętu, jaki mam w głowie.
  Powolnym ruchem odgarnął mi włosy z twarzy.
-Opowiedz mi o tym.
-Raczej nie potrafię. To takie żałosne. Sądzę,że to akurat jesteś w stanie zrozumieć,przynajmniej do pewnego stopnia. Byłoby ci łatwiej - uśmiechnęłam się nieco zjadliwie - gdybyś był narkomanem czy kimś takim.
   Ujął moje dłonie. Wydały mi się takie kruche w jego silnym uścisku.
-Nie wiem jak się zachować, gdy jestem tak blisko ciebie-przyznał.- Nie wiem,czy potrafię być tak blisko.
  Dając mu znać oczami,co zamierzam uczynić, pochyliłam się ostrożnie do przodu i oparłam policzkiem o jego tors. Milczał, słychać było tylko jego oddech.
-Tyle wystarczy-szepnęłam zamykając oczy.
   Przycisnął mnie mocniej do siebie,wtulając jednocześnie twarz w moje włosy. Poraz drugi tego dnia ujął moją twarz w dłonie.
   Zaparło mi dech w piersiach.
   Zawahał się- ale nie tak,jak zwykły człowiek.
   Nie jak chłopak, który nie jest pewien, czy ma pocałować dziewczynę, i bada, jak ona zareaguje na jego zachowanie, żeby wiedzieć, czy nie zostanie odrzucony. 
   Chwilę później jego chłodne, marmurowe wargi powoli, delikatnie dotknęły moich.
   Żadne z nas nie przewidziało jednak mojej reakcji.
   Krew we mnie zawrzała,moje usta zapłonęły, wargi rozwarły się. Zaczęłam niemalże dyszeć, a palcami wpięłam się w włosy Mako, by przyciągnąć go jeszcze bliżej do siebie. Jego cudowny zapach mącił mi w głowie.
   Zamarł natychmiast i delikatnie, acz stanowczo mnie odsunął. Otworzyłam oczy. Był bardzo spięty.
- Oj -szepnęłam przepraszająco.
- "Oj" to mało powiedziane.
-Przepraszam za to,ci się stało.
- No cóż, w końcu jesteśmy tylko ludźmi.
  Odwrócił się i nie wiadomo kiedy zniknął za drzewami w parku. Spuściłam głowę i ruszyłam do domu.

niedziela, 1 listopada 2015

~Awatarowe Halloween~

W Ba Sing Se panował wielki gwar. Każdy był czymś zajęty. Dlaczego? Tego dnia obchodzono Halloween. Domy były udekorowane pajęczynami, maskami potworów oraz innymi girlandami. Przed każdymi drzwiami leżała dynia z wydrążonym otworem na świecę zapachową. Na domiar tego po ulicach przechadzały się dzieci z rodzicami, a nawet sami dorośli. Drużyna Awatara także przygotowała się do tego święta...
-Kataro pospiesz się!-popędzał Aang.
-Zaczekaj, muszę to jeszcze poprawić!-denerwowała się brunetka.
   Od wczorajszego popołudnia pracowała nad swoim strojem. Efekty były zadziwiające, ale ciągle jej czegoś brakowało. Jednak w końcu nastąpił moment założenia go na siebie.
-Malowana pani-powiedział mnich z zachwytem.
-Zgadza się.
-Powiedziałabym,że ładnie ci wyszedł ten kostium,ale nie mam zielonego pojęcia jak wyglądasz-burknęła Toph opierając się o ścianę.
-A właśnie-odwrócił się Awatar-A ty za kogo się przebrałaś?
-Mi wystarczy farba do twarzy. Zaraz wracam-powiedziała, po czym poszła do łazienki.
   Nagle do pokoju wkroczył Zuko,ale nie miał na sobie przebrania. W ogóle "nie miał zamiaru obchodzić tego idiotycznego święta". Jego przyjaciele wiele razy próbowali go przekonać,ale był uparty i ciągle stawiał na swoim. Nagle Toph wyszła z łazienki. Na połowie twarzy,miała namalowaną czerwoną plamę,która miała odegrać rolę blizny.
-Kto ci to namalował?-zdziwiła się Katara.
-Ja!-odparł dumny Sokka wchodząc do salonu.-Prawda,że wygląda jak Zuko?
    Wszyscy (oprócz maga ognia) wybuchli śmiechem.
-To ma być śmieszne?!-zdenerwował się-Dobre sobie.
    ŻADNA dziewczyna nie powinna się za niego przebierać! No przecież jak tak można?!
   Po długim czasie wreszcie wyszli na ulicę (agresywny nastolatek został w domu). Aang szedł na przodzie. Chodził dumnie,rozkoszując się chwilą. Co chwilę przechodzili koło nich jacyś ludzie,którzy wydawali z siebie dziwne odgłosy lub po prostu pozdrawiali ich słowami "Wesołego Halloween!". Grupka przyjaciół chodziła od domu do domu zbierając słodycze. Bawili się przy tym doskonale.
    Zuko leżał w domu na kanapie, wpatrując się w sufit. Powoli zamykał oczy,gdy nagle zadzwonił dzwonek. Zdziwiony wstał i poszedł otworzyć drzwi.
-Cukierek albo psikus!-zawołała mała dziewczynka przebrana za motyla.
-Ani to ani to-zamknął jej drzwi przed nosem po czym wrócił na kanapę.
  Poleżał około 10 minut i zasnął. Niestety sytuacja z dzwonkiem się powtórzyła. Otworzył oczy i wkurzony wstał.otworzył drzwi i warknął:
-Nie,nie mam cukierków!-zatrzasnął drzwi,usiadł na kanapie i wyciągnął rękę po cukierki z dyni.
  Dlaczego jakieś bachory miałby mu zabrać słodycze,które sam kupił? To niedorzeczne! Chociaż ostatni gość był trochę starszy...
   Minęły dwie godziny od wyjścia przyjaciół. Mag ognia spał. Nie przejmował się niczym. Nie było już słychać żadnych dzieci i żadnego dzwonka. Nagle zbudził go krzyk Sokki. Szesnastolatek zerwał się i wybiegł na dwór. Chłopak z kucykiem stał z szczęką opadniętą do ziemi, wpatrując się w dom,a reszta Drużyny Awatara (oprócz Zuko) śmiała się,łapiąc się za brzuchy. Budynek był owinięty papierem toaletowym i obrzycony jajkami. Mag ognia zbaraniał. Aang poklepał go po plecach i powiedział mu,że następnym razem niech daje cukierki wszystkim dzieciom.

Czytelnicy

Szablon wykonała Ronnie
Dotyk Magii