sobota, 24 stycznia 2015

ZUTARA-Przeciwieństwa się przyciągają cz.1

18 +


ZUTARA

Przeciwienstwa sie przyciagaja cz.1




Po wojnie z Narodem Ognia na świecie zapanował pokój. Wszyscy czuli się bezpiecznie. Wszędzie było cicho i spokojnie. Była tylko jedna osoba, która nadal czuła się zagrożona. Tą osobą był sam Awatar Aang. Uważał, że to cisza przed burzą, lecz nikt go nie słuchał. Młody władca czterech żywiołów był zawsze czujny,miał wszystko pod kontrolą,ale mimo to bał się,bo wiedział, że nie wszyscy są po jego stronie. Są ludzie,którzy pozostali wierni Ozaiowi. Mnich ogromnie się ich obawiał. Zresztą jego życie prywatne też nie było kolorowe. Przez chwilę był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Miał w ramionach swoją ukochaną dziewczynę,która złożyła na jego ustach pocałunek. Czuł, że wyrosły mu skrzydła. Wszyscy myśleli,że to szczęśliwe zakończenie przygód Awatara. Niestety. Katara nagle oderwała się od Aanga. Chłopak był wyraźnie zaskoczony, ale stał nieruchomo i nie wydusił z siebie ani słowa. Po policzku brunetki spłynęła drobna łza. Cofnęła się jeszcze kawałek, gdy nagle ukryła twarz w dłoniach i powiedziała głosem zbliżonym do płaczu:
-Przepraszam cię Aang. Jestem trochę zagubiona. Muszę pobyć chwilę sama...
-Co się stało?-zapytał obejmując ją ramieniem.
-Powiedziałam, że chcę pobyć sama!-wykrzyknęła.
Zauważyła smutny wyraz twarzy Awatara. Normalnie zaczęłaby go przepraszać,ale nie miała do tego nastroju. Była zbyt zamknięta w sobie,by móc uspokajać chłopca ze strzałką na głowie. Aang posłusznie udał się do herbaciarni zostawiając za sobą dziewczynę. Katara stała wpatrując się w przepiękny zachód słońca. Pogoda była wspaniała. Niedaleko przygrywały jej świerszcze pocierając skrzydełka, a lekki wietrzyk potrząsał jej włosami. Wszystko byłoby idealne,gdyby nie ponury nastrój...
-Mogę z tobą pogapić się na słońce?-usłyszała znajomy męski głos.
Pośpiesznie się odwróciła. Pokazała ręką w swoją stronę i z powrotem zamknęła się w sobie. Czasami Zuko patrzył w jej stronę,ale szybko odwracał wzrok. Nie da się ukryć,że brunetka zauważyła to całe "przyglądanie się". ta sytuacja trochę ją zażenowała,dlatego przez chwilę nic nie mówiła.
-Co cię gryzie?-zapytał nastolatek jednocześnie przerywając niezręczną chwilę ciszy. 
-Dlaczego sądzisz,że coś mi się stało?-powiedziała pochylając głowę w jego kierunku.
-Wiem,że jesteś silna i potrafisz skutecznie zamaskować uczucie smutku...-mówił lekko obracając się w jej stronę-...Ale przede mną niczego nie ukryjesz.
Katara się uśmiechnęła. Nie wiedziała czy zrobiła to, dlatego że trochę ucieszyły ją słowa chłopaka,czy po prostu wydawały jej się śmieszne.
-Nic takiego się nie stało...-powiedziała mniej wesołym tonem, spuszczając głowę.
-Jeśli mi powiesz, to może będę mógł ci pomóc-nalegał. 
-Niemów tak!-szturchnęła go ze śmiechem w ramię-Ty nie możesz być taki!
Zuko popatrzył na nią ze zdziwieniem,lecz nie minęła chwila a Katara pękała ze śmiechu. Dziewczyna widząc nietypowy wzrok chłopaka natychmiast spoważniała.
-To...co teraz zrobisz?-spytała gładząc kamienną poręcz.
-To znaczy?
-Wojna się skończyła i Drużyna Awatara się rozpada...-posmutniała.
-Jak to?- zapytał zaskoczony,
-Toph uda się do Omashu,by założyć szkołę dla zaawansowanych magów ziemie,Aang zostaje tutaj,a tata,Sokka i Suki jadą na biegun południowy...
-A...co będzie z tobą?-powiedział zaciskając pięści.
jego jedyni przyjaciele się rozchodzą. Zuko nie dowierzał w to, co mówiła mu Katara. Aang zostaje,ale jako Awatar będzie na pewno bardzo zajęty. Czuł grozę. Z wielkim trudem,ale jednak zdołał się powstrzymać od napadu gniewu. 
-Nie chcę wracać do mojej wioski....-złapała się za naszyjnik.
-Dlaczego?-nastolatek w tej chwili naprawdę zdębiał.
Nie raz słuchał opowieści przyjaciółki o Południowym Plemieniu Wody, o jej matce...
-Nie chcę być odosobniona od świata. Gdyby nie Aang...gdyby nie on to wcale by mnie tu nie było...
-Jasne. Przepraszam...
-A co myślałeś?! To tylko wielka wyspa pokryta lodem! Poza ludźmi z mojej wioski u nielicznym zwierzętom nikogo tam nie ma!
-Nie musisz na mnie krzyczeć! Byłem tam raz w życiu!-teraz naprawdę się zdenerwował.
-Zuko...ja...
-Nie musisz się tłumaczyć. Już sobie idę...-odwrócił się w przeciwną stronę i ruszył do przodu.
-Zuko stój!-złapała go za rękę ze łzami w oczach.
Chłopak posłusznie się zatrzymał. Już miał powiedzieć jej coś złośliwego, ale spojrzała na niego załzawionymi oczami. Złapał oddech, by coś powiedzieć, ale dziewczyna przyciągnęła go do siebie. Wtuliła się w niego z całej siły. Położyła głowę na jego ramieniu i rozpłakała się na dobre. Zuko ocierał jej łzy swoją dłonią.
-Nie rozumiesz,że to są prawdopodobnie ostatnie chwile naszej przyjaźni, a my potwornie się kłócimy?-wychrypiała.
Wtedy naprawdę się zdziwiła. Młody mag ognia jeszcze bardziej wtulił się w dziewczynę. Spod jego kruczoczarnej grzywki ujrzała spływającą łzę.
-Zuko, ty...ty płaczesz?
Nastolatek ścisnął ją tak,że o mało jej nie udusił. Dziewczyna znowu zalała się łzami i razem tkwili w mocnym uścisku. Zdawało im się, że są zupełnie sami, jednak pozory mylą. Zza czerwonej zasłony spoglądał na nich Aang. Był bardzo załamany. Otarł łzy i ruszył przed siebie. 
-A więc to tak?!-powiedział,a Zuko i Katara natychmiast się od siebie oderwali.
-O co ci chodzi?!-zapytał nie mniej zdziwiony niż Awatar,lecz mnich go zignorował i rozmawiał z brunetką.
-Odrzucasz mnie, bo"chcesz być sama", a tak naprawdę oczarował się Zuko!
Para przyjaciół popatrzyła na siebie zażenowana. Katara jednak szybko ochłonęła.
-A co ci do tego? Nie będziesz mi życia układał!
-Kataro...-Zuko próbował ją zatrzymać,ale westchnęła ze złości i już jej nie było.-Brawo Aang!
-Jak mogłeś mi to zrobić! Uważałem cię za przyjaciela, a ty odebrałeś mi dziewczynę moich marzeń!
-Chyba zwariowałeś! Wychodzę!
-Idź! Uciekaj!
Zuko tylko warknął i zniknął w herbaciarni. Po drodze minął swojego stryja,który siedział z Sokką ucząc go grać w Pay Sho (Nie wiem jak się to pisze xD). Oczywiście zauważył ponury nastrój bratanka. Wypytywał go, o co chodzi,ale w odpowiedzi dostał tylko:
-Co teraz będzie? Posadzisz mnie natronie myśląc,że będę dobrym Władcą Ognia?! Ja mam szesnaście lat! Chcę żyć jak normalny nastolatek!!!-krzyknął.
Przewrócił krzesło i udał się do pałacu. Wszyscy stali zadziwieni,lecz nikt nie odważył się pobiec za księciem.  Katara siedziała przy oknie w swojej tymczasowej komnacie. Trochę się uspokoiła i aby znowu nie wybuchnąć gniewem, starała się zapomnieć o coraz bliższej rozłące. Zaczynała się pakować,gdy nagle usłyszała głos,po którym zawsze przechodziły ją dreszcze.
-Ja tak nie mogę...
Szybko się odwróciła. W drzwiach, tak jak przypuszczała, stał Zuko.
-Co się stało?-zapytała opierając się o komodę.
-To wszystko jest chore... Moje życie za moment legnie w gruzach...Gdzie się wybierasz?-założył ręce na piersiach.
-Jeszcze nigdzie,bo dopiero się pakuję-spojrzała na stertę rzeczy leżących na łóżku.-Zamierzam wybrać się do Ba Sing Se...
-Jadę z tobą...-do pokoju wszedł Aang.
-Aang?
-Po co tu przyszedłeś!-wyraz twarzy księcia znowu nabrał ciemnej barwy. 
-Zostaw go Zuko-podeszła do Aanga.-Ale mówiłeś,że zostajesz tutaj-w Narodzie Ognia.
-Mówiłem,ale nie zamierzam skreślić wszystkiego, co nas łączy-podszedł bliżej i przytulił brunetkę.
-Dziękuję ci...
-Ja też jadę!
Przyjaciół zatkało. Byli przygotowani na to że Zuko powie coś złośliwego,albo wyjdzie bez słowa.
-Dlaczego patrzycie na mnie jak na wariata?-pytał zdumiony. 
-Spodziewaliśmy się innej reakcji-tu Aang znacząco spojrzał na Katarę.
-Chodzi o to...-dziewczyna podeszła do Zuko-...że teraz jesteś Władcą Ognia.
-I co z tego?-odpowiedział ostro szesnastolatek.
-Jesteś odpowiedzialny za swoje królestwo-powiedział Awatar poważnym głosem.
-Zuko...-brunetka złapała przyjaciela za ramię-...Naród Ognia cię potrzebuje!
Młody Władca Ognia nie odpowiedział. Spuścił głowę i opuścił komnatę przyjaciółki. Aang otworzył okno,pożegnał się z Katarą  i z pomocą lotni wyleciał z pomieszczenia. Katara spojrzała na drzwi, przez które wyszedł Zuko. Przez chwilę stała nieruchomo. Po krótkim upływie czasu do jej oczu napłynęły łzy. Przetarła oczy i wróciła do pakowania swoich rzeczy.

***
Zuko niszczył wszystko,co napotkał na na swojej drodze. Był tak zły,że prawie nie kontrolował swoich myśli i czynów. Co jakiś czas napotkał na swojej drodze służbę. Gdy ktoś się do niego odezwał,to złowrogo warknął i przyśpieszał kroku. Myślał,że już zawsze będą się przyjaźnić. Czuł się tak,jakby był był w niewoli. Teraz jest Władcą Ognia i życie niesfornego nastolatka nigdy nie nadejdzie. Po długim wałęsaniu w końcu dotarł do swojej komnaty. Wyszeł na balkon i oparł się o balustradę. Mocno zaciskał pięści. Czuł,że jego Chi wariuje. Głowa mu pękała, co znacznie utrudniało rozsądne myślenie. Nagle usłyszał dobrze mu znany ryk bizona. Gdy się wychylił ujrzał, jak Aang zeskakuje z jego przyjaciela. Na grzbiecie zwierzęcia były bagaże i różne pakunki. Mag powietrza pogłaskał Appę i poszedł do pałacu. Zuko patrzył to na Appę,to na swoją sypialnię. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Z szuflady wyjął papier i coś na nim nabazgrał,po czym położył go na swoim łóżku. Spakował kilka rzeczy i bez zastanowienia zjechał po ogromnej zasłonie na dziedziniec. Upewnił się jeszcze,czy nikt go nie widzi i podbiegł do zwierzęcia.

***

Nazajutrz nadszedł dzień rozstania. Katara chciała się pożegnać z Zuko. Wiedziała,że będzie za nim tęsknić. Chciała ostatni raz zobaczyć jego twarz. Niestety. Młody mag powietrza chciał wyjechać jak najprędzej,więc nie miała czasu na rozmowę z Władcą Ognia. Była bardzo zawiedziona. Aang wskoczył na Appę. Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. Stała nieruchomo. Dopiero po dłuższej chwili oprzytomniała,chwyciła maga powietrza i weszła na bizona. 
Aang widział,że jest z nią coś nie tak. Lecieli razem już ponad godzinę,a brunetka siedziała cicho na tyle,nie dając znaku życia. W końcu odważył się zapytać:
-Kataro?-odwrócił się w jej stronę.-Co się dzieje?
-On...on nie przyszedł...-wyszeptała przez łzy.
Podciągnęła kolana pod brodę i zacisnęła wargi, Z jej oczu lały się strumienie łez,ale nie wydawała z siebie żadnych dźwięków. Nagle poruszył się czarny materiał,lecz ani Aang,ani Katara tego nie zauważyli. Z pod sterty ubrań lekko wychylił się Zuko. Spał tu od wczoraj. Chciał się ujawnić, gdy dolecą do Ba Sing Se. Od razu spojrzał w stronę Katary. Co chwilę przecierała oczy. "Płacze..."Pomyślał Zuko. Nagle coś mocno zakuło go w serce. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę. Na szczęście go nie zauważyła. Zrobił jednak coś,od czego mag ognia poczuł się zażenowany. Zamiast ocierać łzy,zaczęła je tkać. Wyciągnęła przed siebie jedną rękę. Drugą wykonała kilka prostych ruchów i po chwili na jej dłoni pojawiła się wodnista postać-Zuko. Chłopak strasznie się zaczerwienił. rozmyśla,co to miało znaczyć. A Sokka,Suki,jej ojciec i Toph? Z nimi też się nie pożegnała. Ciekawe,dlaczego tak bardzo za nim tęskni... Katara uśmiechnęła się sama do siebie. "A gdyby tak...mógł się poruszać?" "Zuko" cały czas był na jej dłoni. Drugą ręką wymachiwała w powietrzu. Po chwili z chmur powstała woda. Skierowała palec w kierunku postaci. Wykonała kilka (tym razem skomplikowanych) ruchów nad głową chłopaka. Nagle "Zuko" zaczął uprawiać magię ognia. Oczywiście nie tkał płomieni,tylko odpowiednio się poruszał. Ukryty Władca Ognia był pod wrażeniem. Może on też potrafiłby zrobić coś takiego z ogniem? Nagle Momo wskoczył mu na plecy i wystraszony Zuko się poruszył. Lemur zauważył twarz maga ognia i zaczął piszczeć. Brunetce woda opadła na sukienkę. Warknęła pod nosem i spojrzała w stronę zwierzęcia.
-Co znowu Momo?-westchnęła.
-Co tam się dzieje?-zapytał Aang nie odwracając się w ich stronę.
-Wszystko w porządku-podeszła do lemura.-Skup się na prowadzeniu...
Awatar trochę się oburzył,ale posłusznie zrobił to,co kaząła dziewczyna. Katara ostrożnie podniosła czarny materiał.Wrzasnęła i gwałtownie się odsunęła. Aang powiedział coś do Appy i szybko podszedł do dziewczyny. Nie zdążył się zapytać,a już uzyskał odpowiedź.
-Zuko?!-powiedziała zdziwiona dziewczyna. Co ty tu robisz? Miałeś zostać w Narodzie Ognia!
-Miałem,ale nie zamierzam zmarnować mojego nastoletniego życia!-zbliżył się do przyjaciół.-A poza tym, nie chcę was stracić! Aang...
-Co?-pytał nieco zdenerwowany.
-Tyle czasu poświęciłem tylko po to,by cię znaleźć. Teraz,gdy tu jesteś mamy się rozstać? Gdyby nie ty,nie poznałbym Sokki,Toph i ...Katary...
-Zuko!-brunetka się rozczuliła i mocno go przytuliła.-Możesz zostać,ale kto zajmie się królestwem?
-Zostawiłem wiadomość mojemu stryjowi. 
-Ciesze się,że jesteś-uśmiechnęła się dziewczyna.
Jeszcze raz zbliżyła się do maga ognia i pocałowało go w policzek, po czym usiadła na miejsce. Zuko strasznie się zaczerwienił. Szybko usiadł na drugim końcu bizona. Aang czuł,że zaraz wybuchnie.
Po pięciu godzinach byli już w Ba Sing Se. zdążyli też kupić mieszkanie,chociaż podejrzewali,że zajmie im to o wiele więcej czasu. Szybko się rozpakowali i dlatego wreszcie mieli trochę czasu na odpoczynek.
-Co powiecie na trochę rozrywki?-zapytał Aang przy obiedzie.
-Co masz namyśli?-powiedziała Katara odkładając naczynie z herbata.
-Po drodze widziałem ciekawe ogłoszenia...-spod pomarańczowego wyciągnął jakiś papier-... i jedno wziąłem ze sobą!
Rozwinął kartkę i pokazał ją przyjaciołom. Było na niej napisane,że dziś wieczorem będzie obchodzone święto wymyślone przez założycielkę tego miasta-Kidah. Z powodu wojny nie obchodzono go od ponad stu lat. To święto miłości. Dzisiaj odbędzie się uroczysty festyn.
-Jestem zmęczony...-mruknął Zuko.
-Oj weź! Będzie fajnie!-zachęcała go Katara.-Babcia opowiadała mi o tym dniu. Chciałabym tam pójść!
-Jasne,że pójdziemy-znacząco spojrzał na maga ognia.-Prawda,Zuko?
Młody Władca Ognia jeszcze raz spojrzał na rozpromienioną Katarę. Zawahał się, ale w końcu uległ przyjaciołom. Reszta dnia dla Zuko przebiegła bardzo leniwie. Aang ciągle się stroił,co wydawało się szesnastolatkowi bardzo dziwne. Katara cały dzien nie wychodziła ze swojego pokoju. Gdy zbliżał się wieczór Zuko ubrał się w swój "stary" strój z Narodu Ognia. Rozczesał włosy,ułożył sobie grzywkę na oko. Ogolił się,poprawił ubranie i był już gotowy. Aang również założył strój,który miał ubrany w Królestwie Ognia. Czuł się w nim tak przystojny jak nigdy! Nagle w drzwiach stanęła Katara. Awatar tylko na to czekał. Zuko opadła szczęka. Był trochę zdziwiony,bo wszyscy ubrali się w brązowo-czerwono-złote stroje...Mimo to Katara wydała mu się bardzo atrakcyjna. -To idziemy?-zapytała obejmując przyjaciół.
Oboje skinęli głowami i wszyscy wyszli z domu.

***

W pałacu panował hałas i harmider. Wszyscy poszukiwali zaginionej trójki. Toph powiedziała,że Katara mówiła jej coś o planach mieszkania w Ba Sing Se. Po tej wiadomości Sokka aż przysiadł na ziemi. Nagle przybiegł Iroh, trzymając coś w ręku.
-Mój bratanek oszalał!-wołał zdyszany.
-Co znowu zrobił?-mruknął chłopak w kucyku.
-Patrzcie!-starzec rozwinął kartkę.
Po przeczytaniu,Hakoda oświadczył,że jutro wyrusza na Biegun Południowy.
-Jutro?!-Nie dowierzał Sokka.-A Katara?!
-Moja córka nas opuściła...Chcę wracać do domu...
Mężczyzna zbliżył się do Iroh. Złapał go za ramię i powiedział:
-Rządź mądrze,Władco Ognia Iroh...
Sokka skinął głową. Objął Suki ramieniem i razem z ojcem rozeszli się do swoich komnat. 

***

W Ba Sing Se panował niewyobrażalnie wesoły nastrój, Wszyscy świetnie bawili się na festiwalu. Zaczęło się już ściemniać,więc zapalili latarnie. Wokół trójki przyjaciół chodziły zakochane pary. Wydawało im się,że jako jedyni nie mają drugiej połówki. Orkiestra dodawała wszystkiemu jeszcze większego uroku. Aang oznajmił,że idzie po coś do picia. Zuko i Katara stali oparci o ścianę jakiegoś niewysokiego budynku. Chłopak co jakiś czas obracał się w stronę dziewczyny. Spoglądał na tańczące pary,a potem znów na nią. Widział,że bacznie im się przygląda. W końcu wydusił z siebie słowa zagłuszające chwilę ciszy.
-Pięknie wyglądasz-uśmiechnął się.
Katara gwałtownie odwróciła sięw jego stronę. Po chwili, odpowiadając bawiła się kosmykiem włosów. 
-Dzięki...-zarumieniła się i znowu wróciła do oglądania tańczących par.
Zuko wziął głęboki oddech,wyciągnął rękę w stronę dziewczyny i powiedział przez nos:
-...Zatańczysz...?
-Jasne-uśmiechnęła się przyjaźnie i chwyciła dłoń swojego przyjaciela.
Pociągnął ją do siebie i po chwili zaczęli razem tańczyć. Zuko kręcił Katarą na wszystkie strony. Ilekroć spojrzał  jej w oczy widział,że sprawia jej to przyjemność. Nagle spojrzał na orkiestrę. Był zdziwiony,bo koło wokalisty stała Song. Ona też go zauważyła. Po chwili szepnęła śpiewakowi coś na ucho. Muzyka przestała grać. Wokalista głośno powiedział:
-A teraz piosenka dla Władcy Ognia Zuko i dla jego dziewczyny!
Tłum ludzi spojrzał na parę,którą ktoś oślepił blaskiem latarni. Zuko i Katara spojrzeli na siebie zażenowani. Grajkowie zaczęli grać wolną melodię. Wszyscy ustawili się wokół wyróżnionej pary.
-Wszyscy się na nas patrzą!-szepnęła brunetka.
-Nie przejmuj się nimi-powiedział jej partner-Udawaj,że jesteśmy tu tylko ty i ja...
Po tych słowach dziewczyna położyła mu głowę na ramieniu i mocno go przytuliła. Nie spodziewał się tego. Popatrzył na nią, a po chwili objął ją wokół talii i przyciągnął do siebie. Poruszali się bardzo powoli. Katara zamknęła oczy i rozkoszowała się chwilą. Czuła,że z jego dotyku wydobywa się niewyobrażalne ciepło. Jeszcze mocniej się w niego wtuliła i nadal zachowywała się cicho. Zuko też był bardzo zadowolony. Czuł przyśpieszony oddech brunetki na swoim karku. Głaskał ją po plecach i patrzył na jej głowę. Niespodziewanie wrócił Aang. Stał za gapiami i z wrażenia upuścił napoje. Postanowił,że postoi tu jeszcze chwilę. Wracając do Zuko... Teraz wiedział co powinien zrobić. Wahał się jeszcze, mimo że czuł,że tego właśnie chce.  Muzyka ustała. Postanowił wykorzystać ten moment. Spojrzał Katarze w oczy i z wielką gulą w gardle zapytał:
-Mam u ciebie szanse...?
-Pocałuj mnie,a się przekonasz...-powiedziała.
Chłopak nie wierzył ani w to, co powiedział, ani w odpowiedź, jaką uzyskał. Zamknął oczy. Powoli zbliżył swoją twarz,do twarzy dziewczyny. Delikatnie musnął jej wargi. Otworzył oczy. Zobaczył,że brunetka ma zamknięte. Nie odrywając warg,bardzo powoli wsunął język do jej ust i zaczął gładzić nim jej podniebienie. Katara głaskała go po plecach,a Zuko dotykał jej włosów. Ludzie klaskali i wiwatowali. Awatar nie wytrzymał. Zacisnął pięści i z prędkością rozszalałego wiatru popędził do domu. Dwójka przyjaciół była w swoim,malutkim świecie. Nie widzieli nikogo,poza sobą nawzajem. Zuko właśnie teraz zrozumiał, co zawsze czuł do tej dziewczyny. Na biegunie południowym była dla niego zwykłym dzieckiem, lecz z czasem coraz bardziej mu imponowała. Między innymi odwagą,sprytem,urodą... Jeszcze kilka dni temu była dla niego tylko przyjaciółką. Teraz-po pocałunku- liczył na coś więcej. Mai to była dla niego przeszłość.  Katara... Objął drobne ciało nastolatki i szepnął jej do ucha:
-W twoich ramionach chcę zatopić się jak nigdy...
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego czule.
-Teraz rozumiem,że cię kocham...-pocałowała go w policzek, po czym zarzuciła ręce na jego szyi.
Po chwili wszyscy wrócili do wspólnego tańca. Zuko chwycił Katarę za rękę i zaczął z nią biec.
-Dokąd biegniemy?-pytała zaskoczona.
-W takie jedno miejsce...-odpowiadał.
Po jakiś pięciu minutach dotarli do celu. siedzieli przy rzece, na trawie. Chłopak wytworzył na swojej dłoni płomień,bo było już dość ciemno. Nastolatek objął dziewczynę ramieniem,a ta położyła głowę na jego barku. Nagle cofnął rękę.
-Co jest?-pytała.
Nie odpowiedział. Wyciągnął rękę przed siebie,a drugą lekko uniósł i zaczął wymachiwać palcami. na swojej dłoni wytworzył samego siebie. Dziewczyna podciągnęła kolana pod brodę.
-Widziałeś jak ja...-zaczęła,ale nie dokończyła.
Wyciągnęła rękę przed siebie i wytworzyła wodę z powietrza, a następnie uformowała swojego sobowtóra. Obydwoje zbliżyli swoje ręce. Wykonali kilka prostych ruchów rękami i stało się coś niewyobrażalnego! Postacie zbliżyły się do siebie i... pocałowały się. Płomień nie gasł. Żywioły się uzupełniały. Zuko i Katara spojrzeli na siebie szeroko się uśmiechając. Trzymali swoje sobowtóry (nadal nie przestały się całować) i chłopak złożył na ustach brunetki delikatny pocałunek.
-Czekaj...-odsunęła się od niego.
-O co chodzi?-spytał dosuwając się do dziewczyny. 
-To głupie...-odwróciła się w drugą stronę.
Zuko już nie wytrzymywał. "Chce mnie czy nie?! O co jej chodzi?!" Posiedzieli chwilę w milczeniu, a potem chłopak palnął coś głupiego.
-To...jesteśmy razem...?-nie wierzył,że te słowa przeszły mu przez gardło-Przepraszam za głupie pytanie...-dodał szybko.
Katara spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
-Kocham cię,ale myślę,że ty i ja to...to dwie,zupełne inne bajki...
-Pff...uśmiechnął się złośliwie.-Wcale tak nie myślisz. Nie jesteś taka. Ciebie dręczy coś...a raczej ktoś...
Ach tak?!-zdenerwowała się- A więc mnie oświeć!
-Chcesz być z Aangiem...-powiedział ściszonym głosem.
-...Co...?-wyszeptała.
-Mówisz,że mnie kochasz,ale tak naprawdę tęsknisz za Aangiem. Jest twoim najlepszym przyjacielem... Powiedz mi,że tak nie jest!-zakończył triumfalnie.
Podciągnęła nogi pod brodę i znowu odwróciła się w przeciwną stronę. Zuko wstał. Popatrzył ze złością na dziewczynę,mruknął pod nosem:
-...Czternastolatka...Co ty wiesz o prawdziwych związkach?!
Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Chłopak przewrócił oczami i udał się w stronę domu. Katara chwilę myślała o tym ,co powiedział. Wiedziała,że on ma racje,że nadal czuje coś do Aanga...Szybko wstała i pobiegła za szesnastolatkiem.

***

-Mai...-podszedł do niej Iroh.-Dlaczego jeszcze nie śpisz?
-Zostawił mnie...Znowu!
-Czemu tak myślisz?-usiał koło niej.-Mój bratanek nie jest -Pojechal tam razem z Awatarem i... Katarą...
I co z tego? Kocha cię...-objął ją ramieniem.
-Jestem pewna,że właśnie w tej chwili mnie zdradza... Znam go aż za dobrze...
Staruszek wstał. Powiedział,że będzie dobrze,że jego bratanek jest wierny i na pewno za nią tęskni, po czym ruszył w kierunku swojej komnaty. Wtedy przypomniał sobie rozmowę z Zuko,gdy odnalazł go w obozie Białego Lotosu...

*Flash back*

-I jak?-spytał Iroh wyrywając się z objęć chłopaka.
-Co "jak"?-mówił zdziwiony Zuko.
-Jak tam z Katarą? Ułożyło wam się w końcu?
-Stryju!
-No co?-zaśmiał się.-Myślisz,że nie widać,że wpadła ci w oko?
-Ona...mi...że co?!-wybełkotał zażenowany.
-Tak-poklepał o po ramieniu.-Pamiętasz jaskinię w Ba Sing Se...?
-Dobra,dobra...-przyznał się-Chciałem ją pocałować...Ale do niczego nie doszło! Jest dziewczyną awatara...

*Teraźniejszość*


Zuko przejechał sobie ręką po twarzy. Katara dogoniła go i cały czas opowiadała o "dwóch,zupełnie innych bajkach".
-Posłuchaj!-warknął stając w miejscu.-mlałem,że nareszcie będę dla ciebie kimś więcej niż tylko przyjacielem...Jesteś czternastolatką...
Nagle niespodziewanie zassał się na ustach dziewczyny,a gdy już skończył, powiedział:
-...Ale jesteś niezwykłą czternastolatką...
-A więc nie rozumiem dlaczego się złościsz-powiedziała brunetka.
-...Bo nie mogę znieść,że zostawisz mnie dla Aanga...to zwykły dzieciak!
-Ma sto dwanaście lat!-powiedziała.
-Dwanaście-zaśmiał się Zuko.-Porównaj go sobie ze mną!
Katara chwilę popatrzyła na chłopaka. Pogładził ją po policzku,kucnął, by ich twarze znalazły sie na tej samej wysokości.
-Niestety tak już jest: Ja cię kocham...ty mnie nie...Ale obiecuję ci,że dowiodę,że on nie jest ciebie wart...
-Zuo,nic nie musisz mi udowadniać...
-Przestań...-powiedział.
-Ty nie rozumiesz-splotła ich dłonie.-...Ja chcę być z tobą...
Zuko popatrzyła na dziewczynę. Słowa stanęły mu w krtani,a po jego ciele przebiegł przyjemny dreszcz.
 Zdążył wydobyć z siebie  tylko cichy jęk, bo Katara rzuciła się w jego ramiona. 
-Kocham cię...-wyszeptała.
Chłopak czule się do niej uśmiechnął i złapał ją za podbródek:
-Co dosypałaś mi do herbaty,że tak mnie pociągasz?-zażartował.
Brunetka zachichotała i pogładziła jego złote pasy na klatce piersiowej. Zuko jęknął z bólu i zacisnął zęby. Zaniepokojona dziewczyna kazała mu położyć się na trawie. Był zdziwiony,ale jej posłuchał. Kucnęła obok niego i rozpięła mu tunikę. Zobaczyła tam wielką ranę.
-Zuko!--wykrzyknęła.-Ty krwawisz!
-To nic takiego-powiedział.-Aaa!-złapał się w miejsce, gdzie poczuł przeszywający ból. Katara szybko zaczerpnęła wody z pobliskiej rzeki i przykładając dłonie do ciała chłopaka,zaczęła go uzdrawiać. Musiał zaciskać zęby, bo sprawiało mu to lekki ból.
-Skończyłam-powiedziała cofając ręce.-Musisz teraz przez chwilę poleżeć.
-Kataro...-powiedział gładząc ją po policzku.
-Tak?
-Masz takie ciepłe dłonie...
Zaczął się podnosić. Przysiadł i ramieniem przyciągnął dziewczynę do siebie. Jej powieki się zamknęły, a ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać.
-Otwórz oczy...nie zamykaj...-wyszeptał.
Brunetka podniosła powieki i po chwili poczuła jego język w swoich ustach. Objął ją ramieniem i położył koło siebie. Odpiął jej sukienkę i zaczął całować w szyję. Katara rozebrała go z tuniki i przytuliła się do jego nagiej klaty. Przestał ją całować i zdjął z niej całe ubranie. Przejechał dłonią po jej nagim ciele tak,jakby chciał nią narysować jej obwód. Wkrótce ich ciała się połączyły. Trawa trochę ich łaskotała,ale mimo to było im bardzo przyjemnie. Z jej piersi zrobił sobie poduszkę. Czuł jej przyśpieszony oddech na swojej twarzy. Ciche jęki wydawane przez brunetkę jeszcze bardziej go zadowalały. Gdy skończyli objął drobne,nagie ciało dziewczyny i szepnął jej do ucha:
-Nawet nie wiesz, jak bardzo tego pragnąłem.
gdy wypowiadał te słowa,po plecach dziewczyny przebiegł przyjemny dreszcz. Wtuliła się w niego najmocniej jak potrafiła i razem usnęli.


-----------------
Jestem z powrotem! :D
To opowiadanie napisałam już dawno. Pozostało już tylko przepisać to z zeszytu...
Miłego czytania!
Pozdrawiam <3




sobota, 3 stycznia 2015

7.JETARA-Wielki powrót cz.1

    Katara ciężko przeżywała śmierć Jeta. Może i był złym człowiekiem. Może tak było i brunetka doskonale to wiedziała, ale po jego stracie uświadomiła sobie,że nadal coś do niego czuje. Długo wpatrywała się w wodę. To był jej ukochany żywioł. Gdy była smutna zawsze na nią patrzyła. Czuła, że wiążę ją z nią wielka więź, której żadna siła nie rozerwie.
   Przyjaciele byli w pałacu w Królestwie Ziemi. Aang zamierzał udać się do guru, Sokka pojechał spotkać się z ojcem, a Katara i Toph pozostały w Ba Sing Se. Niewidoma dziewczyna poszła do domu, a jej przyjaciółka od niechcenia opuściła pałac. Wciąż myślała o stracie przyjaciela... Humor trochę jej się polepszył ,gdy stojąc na schodach budynku zobaczyła panoramę ogromnego miasta. "Czym ty sobie zawracasz głowę? Jesteś w stolicy Królestwa Ziemi! Druga taka okazja może się nie powtórzyć!" Szybko opuściła górny pierścień, by rozejrzeć się po okolicy.



***
W tym samym czasie...

   Jet czuł się bardzo źle. Miał wielką ranę. Został sam ze Strzałą. Żądełko już dawno pobiegła razem z Piąchą i Knypkiem na powierzchnię. Strzała pomyślał,że potrzebują leków i natychmiast wyprowadził rannego .

   Brunet podpierał się o swojego towarzysza. Poszukiwali uzdrowicieli, ale jak na złość żaden nie chciał ich przyjąć. Jet cały czas powtarzał,że musza udać się do Katary. Ciężko mu było oswoić się z myślą, że ona myśli,że nie przeżył. Jego przyjaciel dobrze wiedział,że dziewczyna, o której wspominał jego przywódca, naprawdę może go uzdrowić. Niestety obaj nie mieli pojęcia gdzie można ją znaleźć.


***
   Katara zwiedzała miasto. Na jej ramieniu siedział Momo. Martwił się o Aanga przez co cały czas się wiercił. Dziewczyna pocieszała go jak umiała, ale nic nie skutkowało. Nagle wpadła na pomysł.
-Zobacz Momo!-pokazała palcem-Herbaciarnia! Może napijemy się herbaty na uspokojenie nerwów?
   Lemur wesoło podskoczył i udali się do budynku. Nagle brunetka gwałtownie się zatrzymała. Na środku zakładu ujrzała dobrego znajomego.
-Stryju! Dwie jaśminiowe! Szybko!
-Parzę je tak szybko jak mogę!
Dziewczyna miała uciekać,ale stało się coś czego się obawiała. Znajomy nastolatek ją zauważył.
-Ty!-zawołał wskazując palcem na dziewczynę.
   Brunetka rzuciła się do ucieczki,ale chłopak zaczął krzyczeć i klienci otoczyli uciekinierkę. Młody książę wmówił wszystkim,że to złodziejka i zaraz odda ją w ręce Dai Lee. 


***
    Strzała i Jet nadal błąkali się po mieście. Nagle towarzysz rannego bruneta zaproponował odpoczynek w pobliskiej herbaciarni. Jet oczywiście za nic w świecie nie chciał zaprzestawać poszukiwań. W pewnym momencie coś strasznie go skręciło z bólu i gwałtownie upadł na ziemię.
 -O matko!-z herbaciarni wybiegła jakaś dziewczyna. 
    Z trudem wyrwała się uścisku Zuko,ale w końcu dała radę i natychmiast wybiegła z budynku. Chwilę wcześniej dostrzegła jak jej przyjaciel upada na kamienną drogę. 
-Jet! Czy ja śnię?-wołała przerażona i oszołomiona.
   Strzała pobiegł po pomoc, a Katara zaczerpnęła wody leczniczej ze swojego bukłaka. Chłopak co chwilę powtarzał,że nic mu nie jest, ale co chwilę wydobywał z siebie potępieńcze jęki.
-K-katara...-delikatnie przejechał ręką po jej policzku.
   Wokół nich zebrał się już spory tłum gapiów. Gdy zobaczyli jak Jet wita dziewczynę rozległy się wśród nich szepty. Katara doskonale wiedziała o co chodzi i trochę się zażenowała,ale nie przestawała leczyć rannego. 
-Łapcie ją!-krzyczał zdenerwowany książę z Narodu Ognia.
   Szybko podniosła Jeta z ziemi i dość szybko uciekła wraz z brunetem. Wściekły Zuko cały czas ich gonił, ale przyjaciele wskoczyli na pobliski dach i zdążyli mu uciec. 


-Strasznie mnie wkurza ten wariat w kucyku!-powiedziała zdenerwowana Katara, gdy już dotarli do domu.
-Kataro...-chłopak zbliżał się do dziewczyny.
-Jet...?-brunetka powoli się od niego oddalała.
   Jego dłoń spoczęła na włosach Katary. Jej serce zaczęło znacznie szybciej bić. Nie wiedziała o co mu chodzi. Gdy dotknęła plecami ściany poczuła się bezsilna. Jet był tak blisko,że już niemal czuł jej przyśpieszony oddech na swojej twarzy. Jej policzki zdawały się płonąć z rumieńca jaki ją owładnął. Chłopak lekko musnął jej wargi,ale widząc jej nieśmiałość wsunął język głębiej do jej ust. Ta chwile mu ulegała. Ale nagle oprzytomniała i szybko od niego odskoczyła.
-Co ty wyprawiasz?-pytała.
-Jak to co?-uśmiechnął się złośliwie-Całuję cię...
   Próbował się znowu do niej zbliżyć,ale ta oddalała się od niego coraz szybciej. Co chwilę zniżonym głosem wypowiadał jej imię, co wywoływało u niej silne dreszcze, ale bardzo nie chciała mu ulec. 
-Nie baw się mną!-mówiła-Jak ty przeżyłeś?!
-To teraz nie ważne...
   Dziewczyna za nim tęskniła. Nawet bardzo,ale nie potrafiła do niego wrócić. Sumienie jej nie pozwalało...
CDN



                                 
Witam! :D
Nareszcie kolejne opowiadanie,które dedykuję KimNakadai i Kasi Tasi ;***
Wiem,że krótkie,ale takie będą opowiadania miesiąca. Po za tym będzie ich kilka, więc proszę się nie zrażać ^.^
Pozdrawiam i proszę o komentowanie! <3
   

Czytelnicy

Szablon wykonała Ronnie
Dotyk Magii