Nasze rozdziały

A więc tak: 
Ja napiszę część opowiadania,a wy będziecie dopisywać w komentarzach. Ja oczywiście też będę się włączać do zabawy ^^ 
P.S. Jeśli w ciągu tygodnia, gdy będzie twoja kolej, nie napiszesz ciągu dalszego, to opuszczasz kolejkę i osoba po tobie może pisać dalej!
No to zaczynamy :D


Był słoneczny,letni wieczór. Katara poszła do lasu,by nazbierać trochę drewna na ognisko. Las był ciemny. Zapewne było w nim mnóstwo dzikich stworzeń. Dziewczyna na początku trochę się wystraszyła,ale po złośliwych uwagach brata wszystko jej przeszło. Nie chciała przecież pokazać jak bardzo się obawia tego miejsca... Szła po lesie bardzo zdenerwowana. Zapadał już zmrok,więc brunetka przyśpieszyła kroku,by jak najszybciej zrobić co konieczne i wracać do obozowiska. Wzdrygała się na każdy szelest,czy chociażby odgłosy zwierząt. Nagle upuściła wszystkie gałązki. Za jednym z sosnowych drzew dostrzegła wyraźną sylwetkę mężczyzny. Był to...
Czekam na ciąg dalszy ^^








23 komentarze:

  1. - Zuko - krzyknęła ze zdziwnia Katara
    - No witaj. Stęskniłaś się? - powiedział brunet z chytrym uśmieszkiem.
    - Idź stąd, bo zawołam, Aanga i Sokke!
    - Oni cię tu nie usłyszą, poza tym, tak jakby zostali schwytani...
    - co im zrobiłeś?! - krzykneła, już ze zdenerwowania dziewczyna. Wzieła wodę i próbowała wytworzyć bicz, niestety, nie udało jej się to. Woda upadłą na ziemię. Zuko tylko się zaśmiał.
    - Puść ich!- krzykneła Katara z morderczą iskierką w oku.
    - a co mi zrobisz? - zapytał zuko z uśmiechem, który mu nie schodził z twarzy.
    - To! - Krzykneła i rzuciła się na Zuko.
    - Mrr.. Widzę, że chcesz powtórzyć zdarzenie z naszego ostatniego spotkania - mówiąc to nastolatek się zaśmiał. Katarze zrobiło się słabo na wspomnienie tego dnia i uczynku. Nie mogła sobie wybaczyć, że to zrobiła, że się nie obroniła...
    Po chwili się otrząsneła i powiedziała sobie w myśli:
    - dobra, skoro tak chcesz grać Zuko, to masz załatwione, ale tym razem mu się nie dam. Co to, to nie!
    Wstała z Zuko i...
    Piszcie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nagle w dziewczynę uderzyła inna nastolatka i obie wpadły na wielkiego księcia ognia, który zaczął mamrotać coś pod nosem, jakby się naćpał. Dziewczyna, która wyskoczyła zza krzaków jak Rambo wstała z Katary i zaczęła ją przepraszać plącząc się w swoich słowach. Zuko nadal leżał na ziemi i mamrotał coś o barankach, ale Katara nie zwracała na niego uwagi, tylko patrzyła na dziewczynę, która była oblepiona liśćmi, gdzie tylko się dało.
    - Jeszcze raz przepraszam - jej uwaga skupiła się na chłopaku, który najwyraźniej uderzył się w głowę, co spowodowało, że nie wie co się dzieje. Blondynka podniosła chłopaka, a ten tylko się uśmiechnął nieprzytomnie i zaczął chodzić w kółko jak opętany nadal mówiąc coś o barankach.
    - N-nie szkodzi - szepnęła oszołomiona Katara.
    Właśnie miała zamiar skopać cztery litery bliznowatemu, a tu jej w tak parszywy sposób przerwano, a może to dobrze?
    Zuko zderzył się z drzewem i nagle odzyskał świadomość. Rozejrzał się i spojrzał na intruza, który przeszkodził mu w jego planach...

    Pam pam pam... strzeżcie się ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. K-kim ty jesteś?-pytał łapiąc się za głowę
    -Spokojnie Zuki-popchnęła go brunetka-Poleż sobie. Może opowiesz nam więcej o tych barankach?
    Chłopak wstał wyraźnie naburmuszony, a dziewczyny zwijały się ze śmiechu.
    -Bardzo śmieszne!-złapał Katarę za rękę-A teraz pójdziesz ze mną i opowiesz mi więcej takich żartów,dobrze?
    -Ona nigdzie z tobą nie pójdzie!-zawołała nieznajoma nie bardzo wiedząc o co chodzi,ale zauważyła,że ta para jakoś się nie przyjaźni.
    Dziewczyna utworzyła wodny bicz i nastolatek odskoczył puszczając Katarę jak oparzony. Brunetka stała osłupiała. Zuko próbował walczyć,ale blondynka przyciągnęła go do siebie magią krwi.
    -Nigdy ze mną nie zadzieraj!-warknęła i gwałtownie rzuciła go do siebie.
    Odwiązała jedno z kłączy,które oplatały jej ciało i związała mu ręce. Przy pomocy Katary zaprowadziła go do obozowiska.
    (...)
    -Nie mam drewna na ognisko,ale może usiądziesz?-zapytała brunetka nieznajomą.
    -Jeśli to nie kłopot...-powiedziała rzucając księcia w kąt.
    On miotał się przez chwilę,ale zdał sobie sprawę,że nie ucieknie.
    Zawiedziony spuścił głowę i słuchał rozmowy dziewczyn.
    -Kim jesteś?-zapytała Katara.

    Czekam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak bym umniała pisać opowiadania to bym napisała

    OdpowiedzUsuń
  5. - Jestem Kyo, skarbeńku - mrugnęła okiem i zerknęła na bruneta.
    Blondynka wychowała się w tym lesie i rzadko spotykała innych ludzi. Nie bardzo wiedziała jak się zachowywać wśród nich. Wstała. Zamknęła oczy i zaczęła słuchać. Katara przyglądała się jej zaskoczona. Nie bardzo wiedziała o co chodzi dziewczynie, która rozłożyła ręce, a pnącza oplatające je wystrzeliły w górę łapiąc trzy ptaki. Zaćwierkały wysoko i po chwili nawet nie trzepotały skrzydełkami. Nastolatka, która była z tej dwójki najstarsza zabiła je, aby zrobić kolację.
    - Pewnie jesteś głodna - zwróciła się do Katary.
    Kilka minut później trzy wypatroszone ptaki piekły się nad ogniskiem. Katara nie mogła w to uwierzyć, zrobiło się jej niedobrze, ale nic nie mówiła. Bała się dziewczyny, lecz nie miała czego, bo ona krzywdy nikomu nie zrobi.
    - A ty kim jesteś?- zapytała patrząc na Katarę niebieskimi oczami.
    Zuko w tym czasie za pomocą ognia spalił pnącza, które go ograniczały, gdy nagle z drzew wyskoczyło dwóch chłopaków prosto na księcia. Kyo wybuchł śmiechem. Katara mimowolnie też to zrobiła.
    - Kyo ty tępaku - wydarł się jeden z nich, ale przerwał, gdy zobaczył Katarę, uśmiechnął się do niej łobuzersko i mrugnął.
    - Szefie niedaleko jeziora przyłapaliśmy bandę żołnierzy ognia, którzy jakąś dwójkę chłopaków złapali.
    W oczach blondynki zabłysła rządza mordu, którą szybko zgasiła. Katara zrozumiała, że to mogli być Sokka z Aangiem. Nic nie rozumiała, ale chciała jak najszybciej ich odnaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Zaraz tam będziemy. Wy zabierzcie tego świra do bazy-zaśmiała się Kyo i puściła Zuko oczko.
      Książę wyraźnie się zdenerwował. Próbował wyrwać się napastnikom. Niestety bezskutecznie. Szukał jakieś słownej zaczepki, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Po prostu siedział cicho ze złością na twarzy. Po chwili zniknął wraz z innymi mężczyznami, a tuż za nimi szła Kyo.
      -Idziesz z nami?-zapytała
      -Ale gdzie?-Katara nic nie rozumiała.
      Próbowała zrozumieć co właśnie się stało. Najpierw napadł ją syn władcy ognia, potem pomogła jej nieznajoma dziewczyna, a teraz wraz z kompanami schwytała Zuko i zaprasza ją do ich kryjówki. Była zagubiona. Chwilę pomyślała, ale nie minęła chwili i jej nogi podążyły za Kyo.
      Szli dobre dziesięć minut, gdy nagle zatrzymali się przed ogromnym wodospadem. Blondynka podniosła ręce i na ich oczach woda się rozstąpiła, a za nią zobaczyli ciemną jaskinię. Katarze ani trochę się to nie spodobało, ale jak zwykle nie chciała nikomu pokazać, że się czegoś obawia. Posłusznie poszła za jej przewodnikami. Zuko cały czas obracał się w jej stronę i przesyłał buziaki. Brunetka starała sięgo ignorować, ale jego złote tęczówki i ta grzywka, którą cały czas potrząsał, po prostu na to nie pozwalała.
      -Opanuj się Kataro!-myślała-Znowu chcesz wyjść na wariatkę?
      Szli otuleni mrokiem. Raz na jakiś czas na ścianach widniały czerwone oczy i dało się usłyszeć dziwne odgłosy. Kyo była na początku grupy, a brunetka szła tuż za więźniem.
      -Boisz się?-zaczepiał ją nastolatek-Nie bój się, ja cię obronię!
      -Nic się nie zmieniłeś Zuko...
      Po kilku minutach błąkania się w ciemnościach nareszcie dostrzegli jakieś światło. Wszędzie były porozświetlane pochodnie. Po chwili stało się bardzo jasno i wszyscy ujrzeli podziemną wioskę. Były tam domy, studnia i ogólnie wszystko tak, jak na zewnątrz, tyle że za wodospadem w jaskini... Gdy weszli wgłąb tego miejsca jeden z mężczyzn odwrócił się i za pomocą magii ziemi zastawił wyjście ogromnym głazem.
      -Możecie go puścić-rozkazała Kyo wskazując na Zuko-Nie ma dokąd uciec.
      Mężczyźni posłusznie puścili chłopaka. Gdy tylko to się stało natychmiast uciekł za jakiś budynek. Blondynka zwróciła się do Katary.
      -My idziemy się ogarnąć. Twoje tymczasowe mieszkanie jest tam-wskazała na dom, za którym schował się Zuko-Gdybyś czegoś potrzebowała, to zapytaj innych gdzie jestem. Do zobaczenia!
      Brunetka rozejrzała się wokoło i zaciekawiona udała się do budynku naprzeciwko. Gdy tylko weszła do środka drzwi zatrzasnęły się i Katara wystraszona odwróciła się.
      -To jak? Dokańczamy to co zaczęliśmy?

      Usuń
  6. Spojrzała na Zuko wściekła, ale równocześnie przestraszona. Nie chciała niczego dokańczać. Nie chciała, aby Zuko jakkolwiek się do niej zbliżał. Był inny, zmienił się. ta wersja Zuko, który zamiast chcieć złapał Aanga próbuje ją wciągnąć w sidła. Automatycznie się cofnęła.
    - Nic nie chcę dokańczać. Chcę, abyś dał mi i moim znajomym spokój, byśmy mogli zakończyć wojnę - w jej oczach był żar, który palił się ogniem wściekłości.
    - Lubię jak się gniewasz - powiedział cichym, stonowanym głosem, który sprawiał, że nogi miękły.
    Nagle drzwi się otworzyły i do środka wparował chłopak, który wcześniej ich tu odprowadził.
    - Jesteś głodna? Wiem, że jest późno, ale mamy tu...- spojrzał na Zuko i zmrużył groźnie oczy.
    Katarze normalnie kamień spadł z serca. Nie zrobi z siebie idiotki i nie ulegnie księciu. Wiedziała, że ten chłopak, który przybył będzie jej ratunkiem. Nazywał się chyba Sahir.

    OdpowiedzUsuń

  7. Co ty tu robisz?! - krzyknął przybyły chłopak.
    - A co cie to? To jest sprawa moja i Katary - mówiąc to brunet
    puścił oczko do Katary uśmiechając się łobuzersko.
    Wybawicielowi Katary, bardzo się ona podobała więc niemało się
    wściekł widząc zalety księcia.
    - Wynoś się stąd! Nie będę dwa razy powtarzał, wynoś się, albo
    ci pomogę. - powiedział to z rządzą mordu, lecz Zuko to nic nie
    ruszyło. Tylko ruszył żwawo do Katary.
    W końcu Sahir nie wytrzymał.
    Używając magii krwi przyciągnął nastolatka do drzwi. Przed wykopaniem
    go powiedział do niego półgłosem;
    - Jeszcze raz się do niej zbliżysz to mnie popamiętasz. Zapamiętaj
    to sobie ja nie żartuje. - Powiedziawszy to wykopał księcia za drzwi.
    - dziękuję... Ja.. po prostu... - Katara nie mogła powiedzieć że ulega Zuko.
    - nie musisz się tłumaczyć i nie ma za co. Mógłbym to zrobić jeszcze raz.
    Wykopanie tego idioty było dla mnie przyjemnością- mówiąc to Sahir uśmiechną
    się sympatycznie do Katary. Katara się cicho zaśmiała i pomyślała, że ten chłopak jest całkiem ładny...
    - Kataro? Halo ziema do Katary!
    - Co?! O co chodzi? Przepraszam zamyśliłam się.. - Katara uśmiechnęła się przepraszająco i się zarumieniła.
    - Po prostu się tak na mnie patrzyłaś.. - powiedział uśmiechnięty Sahir
    Widząc zakłopotanie Katary zmienił temat.
    - wiesz tutaj tuż za rogiem właśnie rozpoczęła się impreza. Może byś ze mną poszła? - zapytał się Sahir
    - chętnie - odpowiedziała uśmiechnięta Katara.
    Za chwilę już ich nie było.
    Para nowo poznanych przyjaciół nie wiedziało, że cały czas ktoś podsłuchiwał o czym rozmawiają...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zuko była cały czerwony ze złości. Nie dość, że ten cały chłopak posiadający zdolność, która mogła władać jego ciałem... to jeszcze przystawiał się do Katary. Na dodatek dziewczyna zgodziła się iść z tym chłopakiem na imprezę.
    Młody książę zobaczył w tym szansę. Tam będzie tłum ludzi, a jeśli się przebierze to nikt go nie pozna. Będzie szansa, aby wydostać się stąd, lecz nie samemu. Zuko spojrzał na Katarę i uśmiechnął się pod nosem. Odszedł od okna i postanowił znaleźć dla siebie jakieś ubranie.

    ***

    - Świetnie się bawię. - zaśmiała się Katara, a Sahir uśmiechnął się do niej wymownie. Dziewczynę trochę speszył ten uśmiech, więc spuściła wzrok.
    - Ja idę po picie. Przynieść ci coś? - zapytał szarmancko. Brunetka skinęła głową.
    - Jakąś zimną wodę. - odparła, gdyż dopiero teraz zauważyła, że w tym ubraniu było jej gorąco. Sahir znikł w tłumie ludzi, których nie znała. Nagle jakiś chłopak w niebieskiej masce złapał ją za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Dziewczyna była zbyt zszokowana, aby coś powiedzieć. Milczała przez dłuższy czas, ale wreszcie odważyła się zapytać:
    - Mogę wiedzieć, gdzie Pan mnie ciągnie?
    - Do wyjścia. - odparł krótko. Katarze ten głos wydał się znajomy, ale nie mogła skojarzyć kto to.
    - Czemu? - kolejne pytanie padło z jej ust. Młodzieniec zatrzymał się i westchnął ciężko.
    - Ci ludzie tobie zagrażają. Wiem, że możesz mi nie uwierzyć, ale to prawda. Słyszałem co zamierzają... - rzekł tajemniczo. Zuko mówił prawdę. Kiedy planował jak tu ucieć razem z Katarą, usłyszał jak jakiś dwóch dryblasów mówiło, że ta blondynka przyprowadziła im śmiecia z Narodu Ognia - jego oraz nową ofiarę - Katarę. Podobno chcieli złożyć ją w ofierze jakiemuś bóstwu. Ta cała perspektywa niezbyt podobała się Zuko.
    - Nie rozumiem... Ale dlaczego chcesz mi pomóc? - zapytała.
    - Powiedźmy, że na kimś mi zależy. - mruknął. Katara zarumieniła się lekko. Czuła, że mogła mu zaufać. Ponadto biło od niego takie przyjemne ciepło.
    Udało im się wyjść z jaskini, którą wcześniej szli. Udali się głębiej w las, kiedy zaczynało się robić ciemno. Postanowili rozbić obóz. Dziewczyna była ciekawa kim jest ten chłopak, więc kiedy usiadł przy ognisku, zapytała:
    - Możesz ściągnąć maskę, bo chcę zobaczyć jak wyglądasz?
    Zuko nie wiedział co ma zrobić...

    OdpowiedzUsuń
  9. Zuko widział błagający wzrok dziewczyny,ale był bardzo niespokojny. Grzebał kijem w ognisku,ale tak naprawdę natarczywie patrzył jej w oczy. Nagle coś w nim pękło. Czuł ciepłą dłoń dziewczyny na swoim ramieniu.
    -Proszę.
    -Dlaczego chcesz to wiedzieć?-zapytał oziębnie
    -Jeśli nie widzę twojej twarzy... Po prostu nie wiem czy mogę ci ufać.
    Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył na jej twarz oświetloną blaskiem ogniska, lecz zaraz oprzytomniał i gwałtownie odsunął się od Katary gwałtownie zrzucając jej rękę ze swojej.
    -Nie chcesz wiedzieć...
    -A założysz się?-naciskała dziewczyna.
    Była zaniepokojlna,bo to dziwne,że niby jej "wybawca" nie chce pokazać twarzy. Nalegała jeszcze przez chwilę,ale zauważyła,że nie ma sensu dłużej się prosić. Wstała i odwróciła się w drugą stronę.
    -To ja już chyba pójdę..
    W Zuko coś grzmotnęło. Brunetka zaczęła powoli odchodzoć od obozowiska. Młody książe poczuł wielkie kłócie w sercu. To nie był już ten sam człowiek. Nie tylko pożądał jej ciała, ale chciał mieć ją zawsze przy sobie. Już od pierwszego spotkania bardzo mu się spodobała. Szybko wstał i mocno złapał ją za rękę.
    -Kataro stój!
    -Skąd znasz moje imię?-pytała zdziwiona stając w miejscu.
    -Myślę, że wszystko się wyjaśnie, gdy zdejmę maskę...
    Chłopak złapał się za głowę. Serce Katary zaczęło znacznie szybciej bić, a gdy poznała swojego towarzysza myślała, że zaraz przestanie oddychać. Przygotowywała się do ucieczki,ale Zuko jeszcze mocniej ją złapał i przyciągnął do siebie. Był zdziwiony,ale pomimo szalejącego oddechu dziewczyny znacznie się uspokoiła. Delikatnie złapał jej brodę lekko podnosząc przy tym jej głowę i musnął jej wargii.
    -Nie po to cię ratowałem,by móc cię teraz stracić!
    Brunetka chciała coś powiedzieć,ale głos ugrzązł jej w krtanii. Czuła,że robi z siebie idiotkę. Zuko ponownie zaczął całować Katarę gładząc ją po włosach,a ona ulegała mu jak jakaś kretynka.
    -Spójrz na mnie-powiedział, gdy już skończył.
    Dziewczyna nieśmiało podniosła wzrok na księcia.
    -Jesteś piękna...-objął ją wokół tali i położył jej głowę na swoim ramieniu.
    Katara wtuliła się w jego ramiona i gładziła go po plecach. Czuła się znakomicie. Zuko cały czas szeptał jej do ucha słowa, po których po jej ciele przechodziły dreszcze. Stali tak przez dłuższą chwilę,gdy nagle brunetce przypomniało się coś bardzo ważnego i gwałtownie wyrwała się z uścisku.


    Piszcie ^.^

    OdpowiedzUsuń
  10. * * * *
    Sokka i Kyo siedzieli w wielkiej sali. Blondynka strasznie polubiła tego chłopaka i chciała jak najszybciej pozbyć się z świata wojny, która zabrała, a jej rodzinę. Ona i ten brunet mieli dużo wspólnego. Aang w tym czasie biegał i bawił się z Momo. Po chwili przystanął, gdy blondynka trzepnęła w stół z pieści.
    - Jak ja nienawidzę tych szumowin - zawołała, a do sali wpadł Sahir.
    - Kyo, Katara została uprowadzona - mówił zdyszany.- Jakiś koleś w masce ją porwał. Zdążyłem podsłuchać jak mówił coś o ofierze komuś.
    - Nie mów. że znowu maniacy bogini Nyks?- zapytała.
    - Najwyraźniej.
    - Miałeś ją pilnować kretynie - rzuciła się na niego i zaczęła okładać go pięściami.- To przyjaciółka samego Awatara, pajacu gargamelski - darła się, a Sahir nawet nie drgnął.
    - Za chwilę jej przejdzie - Sokka i Aang stali oszołomieni, nie wiedzieli co się dzieje. Kyo po chwili się opanowała i zaczęła rozdawać polecenia. Nie mogła stracić tego wszystkiego przez głupich maniaków. Za dużo pracowała nad spokojem dla tych ludzi. Oni za dużo wycierpieli. Nikt nie może się dowiedzieć o tym miejscu do zakończenia wojny.
    Po chwili kilka brygad młodych chłopaków i dziewczyn ustawiło się na niewielkim placu.
    - Została porwana jedna z naszych sojuszniczek. Podejrzewamy, że mogli to być czciciele bogini Nyks, wiecie ta kretynka ciemności - machnęła ręką.- Mężczyzna miał maskę na twarzy, a dziewczyna to brunetka o niebieskich oczach i co najważniejsze mag wody, więc mi tu uważać.
    Były to trzy grupy po cztery osoby. W każdej był jeden mag wody i dwóch magów ziemi, a czwarta osoba to wojownik bez mocy.
    - mamy mało magów wody, bo wszyscy sobie grzeją dupku na biegunie, albo zamrażają - zastanawiała się.- Mamy ich razem ze mną i Sahirem sześć. Najstarszy ma 80 lat. Ciocia Sahira - wyszczerzyła się.
    * * * *
    Katarze przypomniało się, że jej przyjaciele są z Kyo i chciała iść im na ratunek. Przecież Zuko powiedział, że chcieli złożyć ją w ofierze, a co jeśli złożą też Aanga? W końcu on ma potężniejszą moc niż ona. Mogą się nim zadowolić, a Aang jest jedynym ratunkiem dla świata.
    - To, że się do ciebie przytulam, nie znaczy, że ci ufam - ostrzegła groźnie, ale jej serce szalało pod jego spojrzeniem.- Chce uratować moich przyjaciół mruknęła.
    * * * *
    - Kim są ci maniacy?- zapytał Sokka, który szedł razem z Aangiem, Sahirem i Kyo na poszukiwania siostry.
    - Bo to nie jest tak, że ja te podziemia stworzyłam. Dawno temu mieszkało tu plemię czczące boginię ciemności Nyks. Wierzono, że jeśli złoży się w ofierze maga wody, bogini spełni ich pragnienia. Jako, że magów wody jest w tych okolicach strasznie mało przyjęło się wśród nich ta legenda. Tak, więc często wyruszano na bieguny w poszukiwaniu dziewci. Porywano je i wychowywano. Od początku te dzieci wiedziały, po co są. Katara była dla nich łatwym celem najwyraźniej. W prawdzie polują na mnie, ale zbliża się pełnia księżyca. Dzieje się to raz w roku, w pełnię księżyca, która przypada na środek roku. mam nadzieję, że się uda i że nie jest to pułapka. Nie mogę stracić życia dopóki trwa wojna - powiedziała.
    - Rozumiem - Aang słuchał tego uważnie i chciał jak najszybciej dotrzeć do Katary. Musiał ją uratować, nie dla siebie, a dla Sokki.

    -Kimi come back ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -Pomogę ci!-powiedział Zuko.
      -Nie.Ty zostajesz-mówiła zaniepokojona brunetka.-No nie! Wyobrażasz sobie co oni mogą im zrobić?!
      Młody książę był pod wrażeniem. Dziewczyna od dawna imponowała mu wielką odwagą. Była uparta,ale nie miał zamiaru dać za wygraną. Katara miała odejść,ale Zuko natychmiast złapał ją za nadgarstki i mocno podniósł do góry.
      -Nigdzie nie idziesz!-zaciągnął dziewczynę do drzewa i ją do niego przywiązał.
      -Jesteś chory!-wrzeszczała-Puść mnie i pozwól uratować swoich przyjaciół!
      Chłopak właśnie zakładał maskę. Nawet nie chciał się obracać. Wystarczyły mu wściekłe dźwięki wydawane przez towarzyszkę. Ta jednak ciągle krzyczała i wyzywała go od wariata tak długo,że nie wytrzymał. Podszedł do niej z gniewem na twarzy i podszedł do niej najbliżej jak się dało.
      -Posłuchaj!-warknął,a Katara wyraźnie się wystraszyła-Sam po nich pójdę,ale obiecaj mi,że nie zrobisz nic głupiego!
      Katara jeszcze przez chwilę się wyrywała,ale zauważyła,że to nie ma sensu,bo chłopak i tak nie odpuści. Namiętnie ją pocałował i zniknął w ciemnościach.

      ***
      -Musimy ją ratować!-Aang łapał się za głowę.
      -Myślisz, że nie wiem?!-wtórował mu Sokka.
      Złapał przyjaciela za ramię i razem wyszli z gospody,bo był tam za duży hałas. Kyo obiecała,że pomoże, ale najpierw musiała upewnić się, że nie ma tu ani jednego zdrajcy. Nagle Sahir zauważył coś bardzo niepokojącego.
      -Książe z Narodu Ognia zniknął!
      -Kto?!-przeraził się Sokka.
      -Jeszcze Narodu Ognia nam tu brakowało...-Awatar musiał przysiąść,bo już nie dawał rady.
      -Nie martw się Sokka-pocieszał go Sahir.-Odbijemy ją. Teraz mam podejrzenia,że to właśnie on porwał Katarę...
      -Słucham?!-Kyo właśnie do nich dołączyła-Zuko ją uprowadził? Nie no, to już jest szczyt wszystkiego!
      -To możliwe-powiedział mag wody.-Widziałem jak przystawiał się do Katary. Teraz jestem pewien,że to on!
      -Tak więc przeszukajcie cały las!-rozkazała blondynka i wojownicy z magami posłusznie pobiegli w wskazanym przez nią kierunku.
      Aang i Sokka wraz z Kyo pobiegli tuż za nimi.

      ***
      Zuko biegł przed siebie jak oszalały. Przez chwilę słyszał krzyki "przyjaciółki",ale niedługo. Co jakiś czas stawały mu na drodze pobliskie,ale na szczęście nie groźnie zwierzęta. Wystarczyło tylko trochę magii ognia,by od niego uciekły. Nagle stanął jak wryty. Szybko schował się za drzewem i obserwował ludzi,którzy szli przez las. Na samym końcu dostrzegł dziewczynę,która go porwała i chłopca ze strzałką na głowie.
      -To Awatar!-szepnął sam do siebie.
      Nie wiedział co teraz robić. Mógł zaatakować,ale było ich zbyt wiele. Jednak podjął decyzję.

      Ta dam! Czekam na ciąg dalszy :D

      Usuń
  11. - Szlag. - syknął Zuko do siebie, myśląc jakim to jest tchórzem, kiedy postanowił wrócić do Katary. Wiedział, że jej przyjaciele byli bezpieczni. Ta cała Kyo okazała się dobra, ale miał złe przeczucia. Nie powinien zostawiać Katary samej.
    Przedzierał się przez las w kierunku, którego wcześniej przyszedł. Chciał jak najszybciej znaleźć się blisko dziewczyny. Czuł, że coś jej grozi, ale nie wiedział jeszcze co.
    Wyskoczył na polanę. Dziewczyny nie było, zaś sznury leżały rozdarte obok drzewa. Szybkim i gniewnym krokiem podszedł do niego. Na ziemi znalazł kartkę. Podniósł ją i przeczytał, co było na niej napisane.

    Dziękujemy za ofiarę. Wykorzystamy ją dobrze.

    Zuko zacisnął pięści. Cisnął ze złością kartką w drzewo, od którego się odbiła, lądując tuż koło nóg. Wpatrywał się w nią chwilę. Postanowił wrócić ją odnaleźć.

    ***

    - Katara~! - nawoływał Avatar. Dostał prosto w tył głowy od Sokki. Natychmiast złapał się za pulsujące miejsce.
    - Cicho. - warknął wojownik, rozglądając się w około. - Nie mogą wiedzieć, gdzie jesteśmy. - szepnął.
    - Sokka ma rację. - odszepnęła Kyo. Aang skinął tylko głową.
    - Wiesz, gdzie może być ich kryjówka? - zapytał Sokka dziewczynę, która skinęła głową.
    - Tak, ale po co ci ta wiedza?
    - Przypuszczam, że ona tam jest. - wysyczał Sokka przez zacisnięte zęby, zaciskając dłoń na bumerangu. Pałał nienawiścią do tych ludzi, którzy porwali jego siostrę.

    ***

    Zuko wpadł na ślad zbirów, którzy ją porwali. Serce waliło mu jak szalone. Bał się o dziewczynę. Nie wiedział do czego mogą być zdolni. Uświadamiał sobie jak bardzo ją kochał.
    Nagle wyczuł zapach ognia. Popędził w tamtym kierunku, słysząc głosy. Wiedział, że jest już niedaleko.

    Ciąg dalszy proszę =3

    OdpowiedzUsuń
  12. Kyo uśmiechnęła się chytrze i wskoczyła na drzewo. Rozejrzała się próbując określić ich położenie.
    - Za mą - powiedziała patrząc na Sokke z łobuzerskim błyskiem w oku.
    Uwielbiała tą adrenalinę, gdy czuła smak zagrożenia. Biegła przedzierając się przez gęsty las. Często zastanawiała się w jaki sposób ten las tu rośnie. W końcu to miejsce znajduje się pod ziemią, a tutaj nie ma słońca, lecz nigdy nie odkryła tej tajemnicy. Nagle w kogoś uderzyła i wylądowała na tej osobie. Zaklęła cicho pod nosem, szybko podnosząc się, aby w razie nie bezpieczeństwa być gotowym do obrony. Chwilę później pojawili się lekko zdyszani Sokka i Aang.
    - Dziewczyno, skąd ty masz nogi? - zapytał Sokka, ale gdy zobaczył Zuko, który był w bojowej pozycji, miał ochotę na niego skoczyć i go zabić.
    - Trening czyni mistrza - mruknęła patrząc na chłopaka.- Gdzie ona jest?- zapytała wyciągając miecze.
    - Porwali ją. Pisali coś o ofierze - powiedział bez zastanowienia. Wiedział jedno, że jeśli chce, aby Katara była cała musi pozwolić im na ten ratunek- Chce wam pomóc - dodał szybko, widząc, że Kyo chce już ruszyć.
    - Nie ma mowy!- krzyknął Sokka, który teraz oberwał w łeb od Aanga.
    - Cicho!
    - Okej, ale mam cię na oku cwaniaku - powiedziała blondynka.
    Wiedziała, że ten bliznowaty jest magiem ognia - mimo nienawiści do nich, wiedziała, że ta magia jest silna. Widziała, że Sokka jest specyficznie nastawiony do tego pomysłu, ale wyjaśniła, że Zuko jest dobrym wojownikiem i może im pomóc. Ruszyli dalej i zaczaili się wokół obozu tej sekty. Katara była przywiązana do betonowego stołu na środku podestu ze schodami. Kyo wiedziała, że musi pomóc Awatarowi, więc postanowiła poświęcić siebie. Zdecydowała, że oni wymienią ją za Katarę.
    - Nie ma mowy - powiedział Sokka.- Za dużo dla nas zrobiłaś. Nie poświęcę ciebie. Wymyślimy coś innego. Odbijemy ją bez ofiar - protestował Sokka.
    Zuko jednak chciał, aby Katara była tylko jego, ale nie mógł nic mówić, aby nie wzbudzić w Awatarze więcej podejrzeń. Wiedział, że ten go obserwuje.

    OdpowiedzUsuń
  13. - To co robimy? - zapytał cicho Zuko blondynki. Ta posłała mi podejrzanie spojrzenie.
    - Od kiedy interesuje cię los Katary? - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Zuko czuł, że został zaginiony w kozi róg. Jednak był mistrzem kłamstw, więc powiedział:
    - Powiedźmy, że mam z nią niedokończone porachunki. - odparł lekko. Kyo wciąż patrzyła na niego niepewnie. Coś jej mówiło, że nie powinna ufać księciu, lecz dla niej było teraz najważniejsze odbicie nowej przyjaciółki, która jak ona, była magiem wody,
    - Dobra, niech ci będzie. - warknęła. Zuko poczuł ulgę i spojrzał w kierunku nieprzytomnej dziewczyny, przywiązanej do stołu. Wiele by dał, aby ją uratować. Kiedyś dziewczyna nie była mu tak droga, ale wtedy na biegunie coś poczuł.

    ~Flashback ~

    Zuko rozglądał się po twarzach zebranych, wśród, których były tylko kobiety i dzieci. Żadnych mężczyzn i ani jednego maga wody, więc mógł spokojnie działać. Ludzi ci byli bezbronni. Nie mieli innego wyjścia, jak z nim współpracować.
    - Jestem książę Zuko z Narodu Ognia. - zaczął chłodnym i władczym tonem, widząc na twarzach tych wieśniaków strach i respekt, które go satysfakcjonowały. - Przybyłem tu po Avatara. Wydajcie mi go, a nic wam się nie stanie.
    Ludzie tylko zaczęli między sobą szeptać, co powoli wyprowadzało go z równowagi. Z przymrużonymi oczami przyglądał się zebranym ludziom. Westchnął głęboko, lecz złość nie odpuściła.
    - Odejdź, nie wiemy, gdzie on jest! - krzyknął chłopak, ubrany w strój Plemienia Wody. Twarz miał umalowaną w barwy wojownika. Nie wydawał się być o wiele starszy od niego.
    - Sokka... - za ramię złapała go młoda dziewczyna, która wpatrywała się w wojownika z przerażeniem. Chłopak zwrócił na nią swoje oczy i uśmiechnął się lekko. Zuko zauważył, że dziewczyna miała na szyi zawieszony naszyjnik. Czyżby ten wojownik był jej narzeczonym? Nie wiedział, czemu, ale ogarnęła go złość.
    - Usłuchaj siostry. - powiedziała starsza kobieta. W pewien sposób chłopaki ulżyło. Nie mógł zrozumieć czemu tak się czuł, ale chciał jak najszybciej opuścić tą wioskę.

    ~ Teraźniejszość ~

    - Mam już plan. - szepnął Sokka, a oczy zebranych powędrowały na jego osobę. Aang czuł, że serce podchodzi mu do gardła, gdy Sokka opowiedział im plan, gdyż to on grał w nim kluczową rolę. Musiał razem z Kyo odwrócić uwagę tych osiłków, podczas, gdy Zuko z Sokką mieli uwolnić dziewczynę.

    Kto rozpisze się dalej? =3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zuko zaczął żwawo iść przed siebie,ale nagle ktoś chwycił go za ramię.
    -Chory jesteś?!-warknęła głośnym szeptem Kyo-trzymaj się planu!
    Chłopak tylko westchnął i posłusznie ruszył za blondynką. Aang pochwycił Sokkę za kołnierz na karku. Wytworzył ogromne, powietrzne tornado i poszybował ku górze. Wszyscy zebrani spojrzeli w niebo. Widok latającego chłopaka i szalejącej wichury przestraszył ich nie na żarty,ale starali się tego nie okazywać. Katara leżała przywiązana do drzewa otoczonego słomą. Mieli zamiar ofiarować ją w ofierze dla bogini Nyks. Jeden z nich starał się przekrzyczeć wiatr.
    -Kim jesteś?!
    -Jestem posłańcem Nyks...-powiedział Aang obniżonym głosem.
    Wszystkim zaparło dech w piersiach. Równocześnie padli na kolana.
    -Czego najjaśniejsza z całej ludzkości sobie życzy?-pytali.
    W tym czasie Zuko i Kyo zakradli się do Katary. Porwana dziewczyna miała na ustach chustkę. Od razu rozpoznała Awatara i swojego brata. Widok blondynki bardzo ją ucieszył,ale gdy zobaczyła księcia jej wyraz twarzy spoważniał. Zaczęła się wiercić. Kyo rozerwała materiał na twarzy Katary. Zuko stał na czatach. Brunetka miała coś powiedzieć,ale Kyo w samą porę zasłoniła jej usta ręką.
    -Ćśś!-powiedziała szeptem.
    Katara posłusznie skinęła głową. Aang cały czas wygadywał jakieś bzdury,ale ludzie mu wierzyli. Dla efektu szarpał Sokką na wszystkie strony. Chciał być straszny. Spojrzał w stronę przyjaciół i otworzył szeroko oczy.
    Nagle Zuko wydał z siebie przeraźliwy jęk i upadł na ziemię. Teraz Katara nie potrafiła się powstrzymać od krzyku.
    -Zuko!
    Czternastolatka natychmiast do niego podeszła i próbowała go podnieść. Blondynka wytworzyła wokół nich lodową barierę,by nikt nie mógł się do nich dostać. Awatar przestał kontrolować tornado i razem z towarzyszem upał na ziemię daleko od miejsca wydarzeń. Kyo zrobiła niewielki otwór w "twierdzy" i używała magii krwi. Brunetka doznała wielkiego szoku. W piersi Zuko była wbita strzała. Natychmiast ją wyciągnęła i odwróciła chłopaka tak,by móc go uleczyć. On pogładził dziewczynę po policzku. Złapała jego dłoń i otarła nią swoje łzy. Nie wiedziała dlaczego nagle jej na nim zależało. Po prostu czuła,że nie wybaczy sobie, jeśli on zginie. On cały czas wydawał z siebie potępieńcze jęki. Szepnął:
    -K...kocham cię...
    Dziewczyna zamyśliła się. Chwilę później odpowiedziała...
    Piszcie ;***

    OdpowiedzUsuń
  15. Zuko zaczął żwawo iść przed siebie,ale nagle ktoś chwycił go za ramię.- Cicho głuptasie, bo tracisz niepotrzebnie siły. - szepnęłam rozbawiona. - Ja też cię kocham. - dodałam po chwili, całując jego ciepłe wargi. Przeniosłam wzrok na Kyo, która patrzyła na nas lekko zaskoczona. Posłałam jej smutny uśmiech. Wiedziałam, że zrozumie. Nie tracąc czasu przyłożyłam rękę do rany chłopaka. Rana pod dłonią rozbłysła niebieskim światłem. Czułam jak tkanki po kolei regenerują się, tworząc nowe warstwy.
    Ku mojemu zdumieniu, nagle moja moc zaczęła zanikać. Wiedziałam, że udało mi się wyleczyć ranę Zuko nie do końca, więc zacisnęłam mocno powieki i przycisnęłam dłonie do jego klatki piersiowej, słysząc jego cichy jęk spowodowany bólem. Nagle cała moja moc zniknęła. Otworzyłam powieki, spoglądając z szokiem na moje dłonie. Magia już przez nie niestety nie przepływała.
    - Moja magia... - szepnęłam cicho, bliska łez. Kyo podeszła do mnie i kucnęła obok. Położyła mi dłoń na ramieniu.
    - Co się stało? - zapytała wyraźnie zaniepokojona.
    - Nie mogę tkać. - wydusiłam z siebie. Wszyscy patrzyli na mnie w oszołomieniu, dopóki blondynka nie oznajmiła:
    - Zapewne to przez to, że zabrali ci część magicznej energii.
    - Uważajcie, biegnie ich więcej. - zawołał Soka, przygotowując się do dalszej walki. W dłoni trzymał bumerang gotowy do akcji.
    - Uciekajcie. - poleciła Kyo brunetce. - Zabierz Zuko i idźcie.
    - Nie~! - odezwał się Sokka. - Nie pozwolę Katarze, być samej z tym łotrem. - wymierzył palcem w stronę banity, który posłał mu mordercze spojrzenie, pod wpływem, którego Sokka skulił się.
    - Dobrze. Nic wam nie będzie? - zapytała Katara, martwiąc się o przyjaciół, których musi zostawić. Kyo skinęła głową. Czarodziejka ruszyła przed siebie z Zuko podpartym o jej ramię. Czuła się źle z myślą, że musi zostawić całą ekipę, ale musiała też pomyśleć o sobie i Zuko. Bądź co bądź byli najbardziej osłabieni.
    - Znowu sami co... - mruknął chłopak z łobuzerskim uśmiechem. Katara tylko uśmiechnęła się z przekąsem.
    - Zamiast gadać skup się na drodze. - prychnęła. Czuła, że na jej policzkach pojawiają się rumieńce. Nie chciała, aby chłopak je zauważył, lecz trudno o to było w zaistniałem sytuacji.
    - Tak jest. - zaśmiał się. Starał się stawiać proste kroki. Niestety to mu nie szło i szedł jak pijana kaczka.

    Nareszcie napisane ;D Teraz wasza kolej ;**

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdy odeszli na bezpieczną odległość postanowili się zatrzymać. Katara oparła księcia o drzewo a sama kucnęła obok niego.
    - Chodzisz jak pijak.
    - Tylko dlatego że upijam się twoim pięknem. - powiedział Zuko i zaczął przybliżać się do dziewczyny. Ona sama nie wiedziała co robić. Z jednej strony przyjaciele którym chciała pomóc a z drugiej przystojny książę, wróg któremu przed chwilą wyznała miłość. Uratował ją jednak szelest, który przestraszył ich oboje. Zuko wytworzył w dłoni mały płomień by ułatwić widoczność. Z ciemnych krzaków wyszła ciemna , smukła postać kobiety.
    - Proszę ,proszę. Kogo moje piękne oczy widzą.- powiedziała kobieta
    - Jun
    - Witaj książę nadęty. Widzę że układa ci się z twoją dziewczyną. - odparła cwaniacko
    - ONA NIE JEST MOJĄ DZIEWCZYNĄ! / JA NIE JESTEM JEGO DZIEWCZYNĄ! - Zuko i Katara wybuchli zgodnym chórem.
    - No dobra , dobra. Ja i tak wiem swoje. Co tu robisz nadęty.
    - Siedzę. A ty co tutaj robisz. - odpowiedział już dość poirytowany
    - Nyla jest chora, więc szukam jakichś ziół i wy gołąbki siedzicie na jednym z nich.
    - Mówisz o tym? - zapytała Katara trzymając w ręku jakieś jagody.
    - Tak , skąd je masz.
    - Zerwałam je przed chwilą, gdy sobie rozmawialiście. Trzymaj.
    - Dzięki. To na mnie już czas. Życzę szczęścia!
    - Idź! - krzyknął wściekły książę
    - Chcę zaproszenie na wesele! -krzyknęła na koniec. Zuko nie wytrzymał i cisną kulą ognia w jej stronę. Jednak spłonął tylko krzak a June już nie było.
    ~w międzyczasie~
    Aang, Kyo i Sokka po ciężkiej walce wygrali.
    - Gratuluję chłopcy.
    - Dzięki Kyo. Teraz tylko musimy znaleźć moją siostrę i tego durnia.
    - Dobra. Wy pojdziecie tędy a ja...- nie skończyła. Dziewczynę przeszyło ostrze strzały.
    - Kyo! -krzykneli z przerażeniem.
    - Aang , zrób coś! Ona umiera!- krzyknął Sokka ze łzami w oczach.
    - Nie mogę. Nie umiem.- tłumaczył się Aang. - Tutaj tylko Katara mogłaby pomóc, ale zanim ją znajdziemy Kyo umrze.
    - Nic nie szkodzi chłopaki... Zrobiłam co musiałam...- mówiła ostatkiem sił.
    - Nie! Nie możesz umrzeć! - płakał Sokka, trzymając Kyo w rękach. Dziewczyna posłała chłopakom ostatni smutny uśmiech. Jej głowa opadła. Umarła.
    ~~~
    - Kataro... Coś cię martwi.
    - Po prostu... - pogładziła chłopaka po policzku- Po prostu nie wiem co myśleć... O nas. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Nie możemy być razem. - po jej twarzy spłynęła łza. Zuko nic nie odpowiedział. Nie wiedział co. To jego pierwsza miłość. Spojrzał w jej załzawione oczy.
    - Nie płacz. Nie lubię patrzeć jak płaczesz.
    - Widzisz mnie pierwszy raz jak płaczę.
    Znowu nie wiedział co powiedzieć. Postanowił przejść do czynów. Pocałował Katarę a ta oddała pocałunek.
    ~~~
    - Aang, znalazłeś ich!?
    - Nie! A co z tobą! - obydwaj krzyczeli między sobą z jednego końca lasu na drugi.
    - Też nie!....Czekaj, słyszę coś! Może to oni! - Chłopak przedzierał się przez krzaki słysząc dość niepokojące dźwięki. W końcu doszedł.
    - Katara! Zuko! Jesteee...- zatkało go. Jego oczom ukazał się widok jego siostry i Zuko którzy się obściskiwali. Jego SIOSTRA i ZUKO!

    Nie wiem czy się wam spodoba ale mam nadzieję że tak.:) Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  17. Sokka podszedł do Zuko, który według niego mógł niebawem połknąć całą twarz jego ukochanej, młodszej siostrzyczki. Mocnym ruchem szarpnął chłopaka za ramię, a ten zaskoczony upadł na glebę. Katara posłała bratu zdziwione spojrzenie.
    - Co ty robisz?! - wrzasnął wściekle Sokka. Młodej czarodziejce odebrało mowę. - Żeby całować się z własnym wrogiem i taką szumowiną jak on?! - kontynuował brat dziewczyny, na co oprzytomniała. Wstała z ziemie.
    - Po pierwsze nie widzisz co robię, a po drugie nie nazywaj tak Zuko. Kochamy się z nim. - posłała mu ciepły uśmiech. Sokka podszedł do siostry i potrząsnął ją.
    - Czy on ci zrobił pranie mózgu?!
    Katara odsunęła się od brata, odpychając go od siebie.
    - Każdy ma prawo do szczęścia! - wybuchła. Młody wojownik nie wytrzymał. Uderzył siostrę prosto w twarz, gdzie zostały czerwone ślady po jego dłoni.
    - Wiesz, Kyo nie miała prawa do szczęścia! Gdy umierała, wy się tutaj obściskiwaliście. - warknął, po czym odwrócił się. - Idziemy. - oznajmił. Wiedział, że nie powinien uderzyć siostry, ale nie panował nad nerwami. Wciąż w nim buzowało.
    - Kyo... Nie żyje. - wyszeptała brunetka, trzymając się za policzek. Poczuła, że ktoś ją obejmuje. Wiedziała kto to. W natychmiastowym tempie odsunęła się od niego. Zuko posłał jej zdziwione spojrzenie.
    - Wiesz... Sokka miał rację... Nie powinnam się tak zachować. - spuściła głowę. Te słowa z trudem przechodziły jej przez gardło. - Nie powinniśmy być razem. To w ogóle nie powinno się stać. - złapała się za głowę. Ku jej zaskoczeniu Zuko zaśmiał się.
    - Masz rację. Nie wiem co mi odbiło, żeby być z kimś takim ja ty. - uśmiechnął się perfidnie. Jednak w jego oczach widziała ból. - Do zobaczenia. - rzucił przez ramię. - Pamiętaj, że od teraz znów jesteśmy wrogami.
    Katarze runęło całe życie. Nie dość, że straciła osoby bliskie jej sercu, to jeszcze się one od niej odwróciły.

    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    Minęło już sporo czasu od wydarzeń, w których cała drużyna straciła Kyo. Ogółem niedawno do ich grupy dołączyła Toph. Katara nie umiała się z nią dogadać, dlatego też dosyć często się kłóciły. Cierpiała jakiś czas, lecz w końcu znowu zaczęła nienawidzić Zuko. Zrozumiała, że wtedy była głupia i naiwna. Nienawidziła siebie za to. Teraz stała się inną osobą, miłą tylko dla przyjaciół.
    Odwróciła głowę. Jej przyjaciele dawno spali. Westchnęła głośno i postanowiła przejść się na spacer. Nocne powietrze zawsze dobrze jej robiło. Zawędrowała brzegiem rzeki dosyć daleko. Spojrzała na swoje odbicie w wodzie. Zmieniła się. Wyrosła nieco, a przede wszystkim zmieniła styl czesania. Lubiła nosić warkocz, ale bardziej podobało się jej, gdy ma rozpuszczone włosy. Przymknęła oczy i usłyszała za sobą cichy szmer. Zanim się odwróciła zostało powalona na ziemię.
    - Katara... - usłyszała głos chłopaka. Została przygwożdżona na ziemię przez czarnowłosego chłopaka z charakterystyczną blizną.
    - Zostaw mnie. - odepchnęła go, próbując uciec, lecz złapał ją za nadgarstek.
    - Nigdzie nie uciekniesz. - uśmiechnął się łobuzersko. Nienawidziła tego uśmiechu, a pomyśleć, ze kiedyś go kochała.

    Ciąg dalszy proszę ;****

    OdpowiedzUsuń
  18. -Dlaczego mi to robisz?!-mówiła.
    -A dlaczego nie?-powiedział złośliwym tonem.
    -Mam...cię...dość!!!-wykrzyknęła,gdy wreszcie się uwolniła.
    -Zostawiłaś mnie...-warknął.-Po prostu zniknęłaś z mojego życia!
    -A więc teraz to cię obchodzi,tak?!-podparła się pod boki. Zuko przestał atakować.
    -Nie chciałem wyjść na głupka...-ściszył ton i podszedł bliżej dziewczyny.-Teraz cię odnalazłem...
    Zamknął oczy i delikatnie musnął wargi brunetki. Katara była naprawdę wkurzona. Natychmiast się od niego oderwała.
    -Co ty sobie wyobrażasz?! Mówiłam ci: Nie chcę cię! Idź sobie! Zostaw mnie w spokoju!
    Chłopak spojrzał na nią z żalem,a zarazem z wielkim gniewem.
    -Posłuchaj! Nawet nie wiesz ile czasu czekałem na twój pocałunek! Nie odejdę bez ciebie!-złapał ją za nadgarstki.
    -Jesteś jakiś psychiczny!!!
    -Kataro...ja cię kocham...-próbował ją znowu pocałować.
    -To masz problem-odskoczyła w bok-...bo ja cię nie chcę!
    -Skoro tak...-błyskawicznie ją związał sznurem,który trzymał za złotym pasem.
    -Masz ostatnią szansę-próbowała się wyrwać.-Odejdziesz sam albo...
    -Albo co?-prychnął złośliwie.
    -Aang! Sokka!!!
    Zuko błyskawicznie pociągnął dziewczynę za sobą i zaczął biec. Brunetka cały czas krzyczała,ale mag ognia prawie wcale się tym nie przejmował. Chciał jak najszybciej dostać się na swój statek. Nadal miał załogę. Byli już niedaleko statku,gdy nagle zjawili się Aang i Sokka.
    -Puść ją!-krzyknął Awatar.
    -Wara od mojej siostry zboczeńcu!!!
    Mag ognia przyśpieszył. Właśnie wbiegał na rampę.
    -Zamykać!-zawołał.
    Straż zamykała metalową bramę. Aang i Sokka biegli co sił w nogach,ale nie potrafili ich dogonić. Statek zaczął odpływać. Awatar nie wziął ze sobą latawca. Gdy dobiegli na plażę,gdzie był okręt,zdążyli już odpłynąć. Aang spróbował wytworzyć falę. Uniósł się wraz z wodą na jakieś 10 metrów, a nagle ta się rozpadła.
    -Aang!-chłopak w kucyku już trzeci raz przetarł się ręką po twarzy.
    -Co jest?!-pytał chłopak ze strzałką patrząc na ręce.-Może to przez stres...
    Próbował tkać wodę,ale nie potrafił. Okręt był już daleko.
    ***
    Trzask! Drzwi do kajuty się zatrzasnęły. Kto je zamknął? Oczywiście Zuko. Rzucił zapłakaną dziewczynę na łózko i usiadł koło niej. Chwilę na nią patrzył i złapał ją za podbródek,lekko unosząc jej głowę do góry.
    -Zmieniłaś się-wyszeptał.-Jesteś śliczna...
    Nie odpowiedziała. Była zła. Bała się,że zaraz nastąpi coś, przez co do końca życia sobie nie wybaczy. Chłopak nareszcie ją rozwiązał. Spokojnie siedziała. Wiedziała,że nie ucieknie.
    -Dalej...-mruknęła przez łzy.
    -Co "dalej"?-zapytał zdziwiony.
    -Rób ze mną co chcesz. Jestem twoja,ale...zaraz potem mnie wypuść!-czuła się bezradna.
    Zaśmiał się złośliwie,ale zaraz spoważniał.
    -Mówiłem ci,że się zmieniłem-wstał.-Chciałem tylko twojej miłości. Nie zależy mi na seksie. Zależy mi na tobie.
    -Ale...gdy cię zostawiałam...mówiłeś,że jestem ci obojętna...
    -Głupio się czułem...-nachylił się tak,by ich twarze były na tej samej wysokości.-Nigdy nie przestałem o tobie myśleć.
    -Zuko ja...
    Chłopak spojrzał w jej zapłakane,zaczerwienione oczy i swoją dłonią otarł jej łzę. Powoli zbliżył się do jej twrzy i...delikatnie ją pocałował.
    -Ja naprawdę cię kocham....
    -Widzę-zaśmiała się lekko.-Ale nie mogę...
    -Rozumiem...-odwrócił się w drugą stronę.
    Katara czuła się podle. Widziała zawiedziony wyraz twarzy chłopaka. Nie chciała go zawieźć,ale nie mogła z nim być.
    -Jesteśmy z dwóch różnych nacji i...
    -Nie tłumacz się-warknął.-Aang też do ciebie pasuje...-podszedł do drzwi.
    Katara aż się wykrzywiła. Pociągnął za klamkę. Chwilę się zawahał. Dziewczyna wiedziała,że w jego oku kręci się łza,ale nic nie mówiła. W końcu z wielką prędkością otworzył drzwi.
    -No-pokazał jej,że ma wyjść.-Wychodzisz,czy co robisz!
    Katara powoli wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Nie spuszczała księcia z oka. Patrzył na nią z wielkim żalem. Stanęła kolo chłopaka. Spojrzała na niego i delikatnie go pocałowała. Odsunęła się i powiedziała.
    -Nie zapomnę o tobie. Będę o tobie myślała. Ale proszę cię...-spojrzała na Zuko.-Zostaw nas w spokoju...
    Zamknęła drzwi i pobiegła do wyjścia.

    Czekam na ciąg dalszy <3333

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdy Katara zdążyła wybiec ze statku, swoje kroki skierowała w stronę lasu. Czuła na sobie jego wzrok. Nie miała zamiaru się odwrócić. Bała się tego spojrzenia pełnego bólu oraz samego faktu, że mógł dostrzec jej szkliste oczy, z których powoli spływały łzy, zostawiając ślady cierpienia na jej policzkach. Oparła się o korę pobliskiego drzewa i zjechała po niej, nie przejmując się, że zdarła sobie z tyłu sukienkę. Zaczęła cicho popłakiwać. Starała się, żeby nikt jej nie usłyszał. Usłyszała odgłos łamanej gałęzi. Szybko uniosła twarz znad dłoni.
    - Katara... - do jej uszu dobiegł głos pełen czułości i smutku. Czarnowłosy chłopak bez słowa kucnął obok niej i przycisnął do siebie, w silnym niedźwiedzim uścisku. Dziewczyna nie miała siły, aby go odepchnąć od siebie. Nawet jakby chciała, nie mogła by tego zrobić. W ramionach Zuko czuła się tak bezpiecznie.
    - Przepraszam cię, że cię wtedy zostawiłam. - wydukała przez słone łzy. Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Właśnie na to liczył. Wiedział, że Katarze na nim zależy. - Ja po prostu nie wiedziałam, co mam robić. Jesteśmy wrogami i nie możemy być razem. Wiesz o tym, prawda?
    Nie musiał kiwnąć głową czy nawet powiedzieć 'tak'. Wiedziała, że on zdaję sobie z tego sprawę. Mogła siebie nienawidzić za chwilę słabości. Jednak cierpiała by, gdy by mu tego nie wyjaśniła. Odczuła w pewnym stopniu wielką ulgę.
    - Wiesz, Kataro. Ja niedługo zamierzam do was dołączyć. - wyznał. Niebieskie oczy zwróciły się na niego. Wpatrywały się w niego z zaskoczeniem i niedowierzaniem.
    - Nie chcesz już stać po stronie Narodu Ognia? - zapytała cicho. Zuko rozciągnął usta w delikatnym uśmiechu, skinął lekko głową.
    - Tak. Zrozumiałem, że kierowałem się tylko chęcią odzyskania honoru, którego tak naprawdę nigdy nie utraciłem.
    - Brzmisz jak filozof. - skwitowała uśmiechnięta brunetka, ścierając ślady po łzach. Zuko uniósł brwi do góry i wydoł usta, udając obrażonego. Założył ręce na pierś i przekręcił głowę w bok.
    - No wiesz co... Ja ci się zwierzam z moich wewnętrznych odkryć, a ty mi z czymś takim wyskakujesz.
    Dziewczyna parsknęła śmiechem.
    - Oj, przepraszam. Nie obrażaj się już. - szepnęła, całując go w policzek.
    - Wciąż jestem zły. - posłał jej szelmowski uśmiech. Dziewczyna miała zamiar pocałować go w policzek, lecz Zuko sprytnie przekręcił głowę. Jej usta wylądowały na niego. Chłopak przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie.
    - Deja vu. - przewróciła Katara oczami, na co chłopak zaśmiał się szczerze. Ucałował ją jeszcze raz.
    - To widzimy się niebawem. - mruknął.
    - Będę czekać. - odparła dziewczyna. Zuko posłał jej oczko i ruszył wolnym krokiem w stronę statku. Nastolatka nie widziała jego rozmarzonego uśmiechu.

    Czekam na ciąg dalszy :*****

    OdpowiedzUsuń
  20. -Katara!-zawołał Aang podbiegając do dziewczyny.
    -Tak się o ciebie martwiliśmy!-zawył Sokka ściskając swoją siostrę.
    -Już dobrze,dobrze-zaśmiała się tuląc brata.-Nic mi nie jest.
    Przyjaciele usiedli na skórach zwierząt. Katara opowiedziała im swoją "przygodę". Wszyscy słuchali jej w milczeniu,aż w końcu...
    -I mówisz,że Zuko chce się do nas przyłączyć?-spytała zdziwiona Toph. Z historii znajomych wynikało,że jest ich najgroźniejszym wrogiem.
    -Sama się zdziwiłam-spojrzała na dziewczynę.-Każdy zasługuje na drugą szansę.
    -On naprawdę namieszał ci w głowie!-uniósł się chłopak w kucyku.- To jest ZUKO! Nasz największy wróg!
    -Naprawdę?-wstała-Nie pamiętasz słów mamy?! Przyjaciel,który był twoim wrogiem,teraz skoczy za tobą w ogień!
    -Ale nie Zuko!-zaprzeczył Aang.-Popieram słowa twojej matki,Kataro,ale wiesz,że to był, jest i zawsze będzie nasz największy wróg.
    -A jak wtedy pomógł mi w ucieczce przed jakimiś świrami i ich "boginią"?!-zdenerwowana.
    Kłócili się tak przez dobrą chwilę. Nikt poza Katarą nie chciał Zuko w swojej drużynie. Nie potrafili zapomnieć o krzywdach,jakich im wyrządził.
    -Jesteście tacy...tacy...Ach!-zdenerwowała się Katara. Obróciła się i ruszyła w stronę namiotu. Jej towarzysze nie śmieli się nawet ruszyć z miejsca. Wiedzieli,że ledwo by się poruszyli,a dziewczyna zabiłaby ich wzrokiem. Brunetka rozsiadła się na skórze niedźwiedziobaka. Podciągnęła kolana pod brodę i pogrążyła się w milczeniu. Po jej głowie chodziły pytania,na które niestety nie znała odpowiedzi. "Dlaczego nie potrafią mu zaufać tak jak ja?! Dlaczego uważają go za wiecznego wroga?! Dlaczego go jeszcze nie ma?!"
    -Zuko...-wyszeptała sama do siebie.unosząc głowę-Gdzie jesteś...

    OdpowiedzUsuń
  21. -hey, nie płacz - koło brunetki przysiadła się niewidoma
    - Ej, a ty co nagle taka miła?! - Katara była nadal zła, ale wiedziała, że Toph miała dobre zamiary
    - No dobra jako dziewczyna chciałam ci pomóc, żebyś się wygadała i takie tak dziewczyńskie rzeczy, ale skoro nie chcesz to bez łaski ide do chłopaków- Toph także sie wkurzyła w końcu rzadko tak się zachowuje, a gwiazdeczka ją odtrąca.
    Kiedy wstawała Katara chwyciła ją za rękę.
    - Przepraszam, po prostu eh.. dużo by mówić, a ty chyba nie jesteś zbytnio w temacie - uśmiechnęła się przepraszająco brunetka.
    - Spoko, mam czas opowiadaj. Katara opowiedziała wszystko, a Toph słuchała uważnie. Kiedy dziewczyna skończyła mówić spytała się niewidomej co o tym sądzi, a ta odparła.
    - Cóż, jeśli go kochasz to z nim bądź. Jak to ludzie mówią serce nie sługa, a jeśli chodzi o Sokke on się poprostu o ciebie martwi jesteś jego małą siostrzyczką. Poza tym on bardzo lubił Kyo, a jego śmierć bardzo go zmartwiła, a gdy do tego zobaczył ciebie przytulajacego wroga wściekł się. Myślał, że możesz jej pomóc.
    - Ale ja nie mogłam! Chciałabym, ale nie miałam siły po tym wszystkim. Moja magia na chwilę zniknęła. Nic i tak bym nie mogła zrobić! - Wtraciła się Katara. I słusznie.
    - No widzisz czyli nie miej sobie tego za złe, skoro i tak nic nie mogłaś zrobić. A póki co skoro go kochasz. Hmm.. spotykaj się z nim potajemnie.
    - Dzięki Toph jesteś wielka! - brunetka przytuliła swoją nową przyjaciółkę. Dziewczyny postanowiły, a raczej Katara, ze Toph pójdzie z nią na spotkanie z Zuko, aby mogła go lepiej poznać, a chłopakom powiedzą, że poszły się przejść i pogadać o babskich sprawach - to ich na pewno odstraszy.
    Na spotkaniu.
    - Zuko? - spytała szeptem Katara. Wtem Zuko rzucił się na dziewczynę i ją pocałował w policzek, tylko, że nie tą...
    - Ej, ej brachu spadówa! - Toph magią ziemi wyrzuciła go do tyły.
    - Co do? - spytał zdezorientowany Zuko. Dziewczyny popatrzyły się na siebie i zaczęły się śmiać, a raczej jedna bo Toph nie było do śmiechu.
    - Fe, naucz się całować.- rzekła Toph, natomiast Katara padała ze śmiechu.
    Kiedy Katara się opamietała podeszła do Zuko i go przytuliła.
    - Cóż, przyszłam z przyjaciółką, pomyliłeś mnie! - zaśmiałą się Brunetka.
    -------------------------------------------------------------------
    Fajne? Głupawka robi swoje XD. Nie wiedziałam kiedy napisać jak coś to usuniecie.. :p Fajne opowiadanie wam wyszło! ;D
    Się nie nadaje bo wy profesional piszecie, nie to co ja :D
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy

Szablon wykonała Ronnie
Dotyk Magii